Weekend z Never Never #1 Nigdy nie zapominaj

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że nie wiesz, kim jesteś. Nie pamiętasz, jak masz na imię, ile masz lat, gdzie się znajdujesz, wszystko zniknęło. Wspomnienia wyparowały i pozostała jedynie pustka. To właśnie przydarzyło się nastoletnim Charlie i Silasowi. W jednej chwili zdają sobie sprawę, że nie wiedzą, co wcześniej wydarzyło się w ich życiu, nie pamiętają również co do siebie czują. Za pomocą zdjęć, notatek i listów pragną odkryć przeszłość, ale co jeśli ona okaże się gorsza od zapomnienia? Co, jeśli pustka w ich głowach chroni przed szaleństwem, jeśli pozostanie w niewiedzy wydaje się lepszym rozwiązaniem?

Sięgając po Never Never byłam pozytywnie nastawiona do jej lektury. Bardzo lubię twórczość Colleen Hoover i miałam już okazję czytać kilka jej książek, z których żadna mnie nie zawiodła, dlatego wiedziałam mniej więcej, czego mogę się spodziewać. Wielką niewiadomą była dla mnie jednak Tarryn Fisher, ponieważ nie miałam jeszcze okazji czytać Mimo moich win, czyli jej pierwszej wydanej w Polsce książki. Never Never było moim pierwszym zetknięciem z jej twórczością, które pomimo wad, które według mnie ma ta książka, okazało się bardzo udane.

Historia stworzona przez Colleen Hoover i Tarryn Fisher została oryginalnie wydana w trzech osobnych tomach, jednak w Polsce wydawnictwo postanowiło wydać ją jako jedną książkę i była to świetna decyzja, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym czekać na kolejne tomy, kiedy każda z części ma mniej niż dwieście stron i urywa się w najciekawszym momencie. Wszystkie trzy części tej historii bardzo różnią się od siebie i to nie tylko wydarzeniami, ale i poziomem. Początek tej książki zapowiada się bardzo obiecująco. Byłam lekko zdezorientowana i bardzo ciekawa, gdyż podobnie jak bohaterowie, którzy nie poznawali samych siebie, nie wiedziałam, co się dzieje, dlaczego stracili pamięć i czy ją odzyskają. Druga część jest bardziej mroczna i niepokojąca, gdyż okazuje się, że problem bohaterów jest o wiele poważniejszy, niż myślałam i przede wszystkim niż oni sami myśleli. Trzecia części to już zupełnie inna bajka, gdyż na ostatnich stronach poziom tej powieści drastycznie spadł, a wszystkie moje nadzieje na spektakularne rozwiązanie legły w gruzach.

Charlie i Silas znają się od dzieciństwa, gdyż ich ojcowie byli wspólnikami. Razem dorastali, razem się wychowywali i spędzali wszystkie święta. Kilka lat temu ich uczucia względem siebie ewoluowały z braterskiej miłości w prawdziwe głębokie uczucie. Stali się dla siebie wszystkim, jednak jedno wydarzenie wystawiło ich uczucie na próbę. Poznajemy ich w momencie, kiedy oni sami siebie nie znają, nie wiedzą, kim są ani, gdzie się znajdują. Stracili pamięć. Zapomnieli wszystkie fakty dotyczące ich życia, w pamięci pozostawili tylko takie informację, jak teksty piosenek, czy obsługę aparatu. Razem z nimi odbywamy podróż w odmęty pamięci. Za pomocą wskazówek, zapisków i listów odkrywamy kolejne fragmenty ich przeszłości. Oni sami spoglądają na obraz poprzednich siebie jak na innych obcych ludzi. Nie do końca przekonał mnie fakt, że dopiero po stracie pamięci Silas i Charlie zdali sobie sprawę, jak okropni potrafili być i jak wiele mają na sumieniu. Dopiero kiedy stracili samych siebie, zdali sobie sprawę, jak wiele w przeciwieństwie do innych mieli oraz jak silne i głębokie było ich uczucie.

Never Never mogłaby bez problemu trafić na listę moich ulubionych książek, gdyby nie zakończenie, które całkowicie odmieniło mój odbiór tej książki. Nie wiem, czy autorki od samego początku miały zamiar zakończyć Never Never w taki sposób, ale ciekawą historię z ogromnym potencjałem zakończyły w najbardziej banalny sposób, pozostawiając czytelnika z wyrazem oszołomienia na twarzy. Kiedy przeczytałam epilog, nie mogłam uwierzyć, że historia Charlie i Silasa tak się skończyła. Autorki zdecydowały się nie wyjaśniać nic i pozostawiły tylko beznadziejny epilog, po przeczytaniu którego po miałam wrażenie, że puszczają do mnie złośliwie oczko. Tak, jakby zrobiły to specjalnie i według mnie właśnie tak było. Jestem bardzo zawiedziona, bo podczas lektury w mojej głowie narodziło się tak wiele pomysłów i teorii, które ostatecznie okazały się o wiele ciekawsze niż to, co otrzymałam, a raczej czego nie otrzymałam.


To nie tak, że Never Never mi się nie podobało, bo podobało mi się i to bardzo, jednak najchętniej wymazałabym to zakończenie i spory fragment trzeciej części z pamięci i napisała własne. Ponieważ o ile pierwsza i druga część prezentują się świetnie, to koniec ostatniej jest słaby i to potwornie słaby. Żałuję również, że autorki skupiły się tylko i wyłącznie na wątku głównych bohaterów. Wiem, że to on jest najważniejszy i to na nim skupia się cała historia, jednak wątek ojców Charlie i Silasa, który miał wielki wpływ na ich związek, a także na całą historię nie został prawie wcale ruszony. Otrzymaliśmy kilka faktów, spotkanie najpierw z jednym ojcem, a potem z drugim i to wszystko. Autorki skupiły się tylko i wyłącznie na głównych bohaterach, natomiast inne postacie oprócz kilku są bardzo niewyraźnie. Niesamowicie polubiłam Landona, który był bratem Silasa i chętnie dowiedziałabym się na jego temat więcej, jednak nie miałam takiej okazji.

Never Never to wciągająca, nieco mroczna i romantyczna historia, która skłania czytelnika do zatrzymania się na dłuższą chwilę i rozmyślania nad własnym życiem i osobą. To oryginalna i nieszablonowa powieść, pełna tajemnic i wspomnień, które powinny zostać zapomniane. To świetna historia, którą gdyby nie trzecia część mogłabym określić jako niesamowitą i wbijającą w fotel. Polecam ją osobom lubującym się w romantycznych opowieściach, które dość łatwo się wzruszają, a przy okazji szukają czego nowego, co nie jest kolejną schematyczną historią.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka