Etyka i moralność są kulturowo względne


Norton Perina to młody naukowiec pozbawiony konkretnego planu na przyszłość. Propozycja wyprawy naukowej w samo centrum mikronezyjskiej dżungli jest więc dla niego niesamowitą okazją. Nie zastanawiając się długo Perina wyrusza na wyprawę, która odmieni nie tylko jego życie, ale i cały świat nauki.

Małe życie Hanyi Yanagihary to książka, która odniosła wielki sukces nie tylko za granicą, ale i w Polsce. Wzbudziła ona wiele kontrowersji i wprowadziła wyraźny podział wśród czytelników. Jedni uznali ją za wybitną powieść, inni natomiast nie mogli jej ścierpieć. Ja oczywiście zaliczam się do tej pierwszej grupy. Małe życie mną wstrząsnęło, to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w zeszłym roku, a może nawet i w całym moim życiu. Nic więc dziwnego, że zdecydowałam się sięgnąć po debiutancką powieść autorki zatytułowaną Ludzie na drzewach.

Na kartach książki poznajemy historię Nortona Periny naukowca i lekarza, który otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie syndromu Seleny – zaburzenia, które opóźnia proces starzenia. Historia rozwoju kariery głównego bohatera jest bardzo zaskakująca, wręcz nieprawdopodobna. Wiarygodności dodaje jej jednak fakt, że autorka czerpała inspirację z prawdziwych wydarzeń, a postać Nortona Periny wzorowana jest na Danielu Carletonie Gajdusku – amerykańskim wirusologu i pediatrze, laureacie Nagrody Nobla z dziedziny fizjologii i medycyny z 1976 roku, a także homoseksualiście i pedofilu.  

Ludzie na drzewach to nie tak obszerna książka, jak Małe życie, jednak do najkrótszych też nie należy, gdyż liczy sobie ponad czterysta stron. Została ona skonstruowana w taki sposób, że mamy okazję poznać historię przedstawioną na jej kartach z dwóch perspektyw. W książce mamy do czynienia z pamiętnikiem Nortona Periny, który został opracowany przez jego przyjaciela i współpracownika Ronalda Kubodera. Całość przypomina więc na swój sposób autobiografię, którą muszę przyznać, bardzo ciężko mi się czytało. Na moje tempo czytania z pewnością miały również wpływ liczne przypisy, które niestety bardzo często wybijały mnie z rytmu oraz nużące i powolne tempo, do którego musiałam po prostu po jakimś czasie się przyzwyczaić. 

Ludzie na drzewach to wielowymiarowa historia, która pokazuje wyraźnie jak ambitną autorką jest Hanya Yanagihara. W swojej książce porusza szereg różnych tematów, pragnie jak najlepiej przedstawić każdy z nich, jednak ze względu ich ilość nie do końca jej się to udaje. Mimo to nadal przedstawia wiele ważnych i istotnych kwestii, niejednokrotnie skłaniając czytelnika do refleksji. Podczas lektury wielokrotnie nasuwają się pytania dotyczące etyki w kontekście badań i odkryć naukowych, o to, czy mogą się one odbywać kosztem ludzkiego cierpienia. Czy mamy prawo wkraczać w życie innych ludzi, ingerować w ich zwyczaje niszcząc przy tym przyrodę i raniąc zwierzęta? W końcu, czy inteligenty człowiek, wybitna jednostka, z wieloma osiągnięciami na koncie stoi ponad prawem? Czy można zataić mniej chlubne czyny, by móc w pełni skupić się na osiągnięciach danej osoby?

Ludzie na drzewach to książka kompletnie inna niż Małe życie, nieco gorsza, a także nie tak poruszająca i wstrząsająca. Dotyka ona innego tematu niż kolejna książka autorki, dlatego uczucia, które towarzyszyły mi podczas czytania, również się różniły. To książka kontrowersyjna, ale przez to także na swój sposób intrygująca i wciągająca. Ma ona lepsze i gorsze momenty, czyta się ją moim zdaniem ciężko i bardzo wolno, jednak najważniejsze jest, aby pozostać wytrwałym i dotrzeć do samego końca, gdyż dopiero tam możemy dostrzec i zrozumieć cały sens tej powieści. Według mnie to dobra książka, którą powinni docenić miłośnicy Małego życia, ale również osoby, które nie miały jeszcze do czynienia z twórczością Hanyi Yanagihary.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka