Gwendolyn Shepherd jest Rubinem – jedną z dwanaściorga podróżników w
czasie. Po tym, jak wyszło na jaw, że to ona, a nie jej kuzynka odziedziczyła
rzadki gen umożliwiający przenoszenie się w przeszłość, jej życie bardzo
się skomplikowało. Dziewczyna trafiła pod opiekę tajnej organizacji, jednak nie
cieszy się szczególnym zaufaniem. Ominęło ją wiele la nauki, które teraz musi
jak najszybciej nadrobić, by móc przeżyć podczas skoków w przeszłość. Do tego drugi
podróżnik w czasie Gideon nieustannie mąci jej w głowie. Gwen nie
wie, komu może zaufać, dlatego postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i
samodzielnie zabiera się do rozwiązania zagadki chronografu.
Błękit szafiru to drugi tom Trylogii Czasu autorstwa Kerstin Gier.
Książka rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończyła się
akcja Czerwieni rubinu. Autorka kontynuuje wątki rozpoczęte w pierwszym tomie,
dlatego Błękit szafiru nie różni się od niego jakoś szczególnie. Oprócz braku
dłuższego wstępu, z którym mieliśmy do czynienia na początku tej historii, to
akcja toczy się w tym samym niezbyt szybkim tempie, ponownie pojawia się wiele
humoru, a historia jest napisana lekkim i łatwym w odbiorze językiem. Choć nie
jest to nic szczególnego, to jednak historia wciąga, a przy tym czyta się ją
bardzo szybko.
Jedyną znaczącą różnicą jest wątek romantyczny, który pojawił się już w
pierwszym tomie, jednak nie odgrywała w nim aż tak dużej roli, jak w Błękicie
szafiru. W drugim tomie niestety wysuwa się on na pierwszy plan i praktycznie
nieustannie przeplata się z innymi wydarzeniami. Nie jestem wielką fanką tego
wątku, który moim zdaniem jest bardzo rozdmuchany i wyolbrzymiony. Gwen lubi
dramatyzować i przejmuje się każdą, nawet najdrobniejszą rzeczą. Często
zachowuje się po prostu głupio i infantylnie. Można jednak wybaczyć to autorce,
ponieważ wprowadziła nową postać, która dostarcza wiele humoru i moim zdaniem w
zupełności rekompensuje zachowanie Gwen. Uważam, że było to ciekawe posunięcie ze strony autorki, które dodało całej historii nieco uroku i oryginalności.
Błękit szafiru utrzymuje poziom z poprzedniego tomu, a nawet momentami go
przewyższa. Podobnie jak w przypadku Czerwieni rubinu drugi tom jest nastawiony
przede wszystkim na dobrą zabawę, dlatego nie należy spodziewać się po nim
szczególnie skomplikowanej i zaskakującej historii. Choć bohaterowie potrafią
momentami mocno zirytować, to jednak przy tej książce można się odprężyć i
odpocząć od poważniejszych lektur, a przy tym jednocześnie dobrze bawić. Z
niecierpliwością czekam na Zieleń szmaragdu i na to, jak autorka postanowi
zakończyć całą historię.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz