Z twórczością Kerstin Gier miałam już styczność
przy okazji lektury jej wychwalanej Trylogii czasu, która przeczytałam na
długo, zanim zrobił się o niej tak wielki szum w Polsce. Cała trylogia mi się
podobała, była to ciekawa i wciągająca młodzieżówka, ale nie wywarła na mnie
szczególnie wielkiego wrażenia. Miło wspominałam jednak styl autorki, dlatego,
kiedy dowiedziałam się, że wychodzi pierwszy tom jej nowej trylogii, nie mogłam
sobie odmówić sięgnięcia po niego, szczególnie że temat snów od dłuższego czasu mnie
interesuje, a nie miałam jeszcze z nim styczności w książkach.
Piętnastoletnia Liv Silver razem z młodszą siostrą Mią przeprowadza
się do Londynu, aby zamieszkać z matką. Nie spodziewa się jednak, że po
przylocie do Anglii czeka na nią niespodzianka w postaci nowego partnera matki
i jego rodziny. Liv musi zmierzyć się z nową sytuacją, a także, ze
snami, które ostatnio stały się bardzo dziwne. Dziewczyna nigdy nie
przykładała do nich wielkiej wagi, do czasu aż przyśniło jej się czterech
chłopców recytujących łacińskie inkantacje podczas dziwnego rytuału w nocy na
cmentarzu. Kiedy spotykają się na jawie, oni wydają się widzieć o wiele więcej,
niż są skłonni przyznać, ale skąd wiedzą, co się wydarzyło? Chyba że... śnili
ten sam sen?
Fabuła Pierwszej księgi snów skupia się na, jak wskazuje tytuł na snach. Liv po
przylocie do Londynu orientuje się, że jest świadoma tego, iż śni, a także, że
może kontrolować swoje sny. W pierwszym takim śnie spotyka czwórkę chłopców,
którzy jak się okazuje, chodzą do tej samej szkoły, co Liv i oni
także są świadomi snu i tego, co potrafią w nim zrobić. Okazuje się, że chłopcy
skrywają pewną tajemnicę i mają także zobowiązania, z których muszą się
wywiązać pod groźbą kary. Liv po pewnym czasie dołącza do ich grupy,
aby im pomóc. Nie wie jednak, że w snach czai się coś groźnego, a także, że na
jawie nie zawsze jest tak bezpiecznie, jak może się wydawać.
Liv zdecydowanie nie należy do grona tych cichych i nieśmiałych
nastolatek, które wolą nie zwracać a siebie uwagi i siedzieć cicho. Ma talent
do pakowania się w przeróżne sytuacje, które nierzadko kończą się w dość
zabawny sposób, przez co od razu zyskała moją sympatię. Liv jest
również niezwykle ciekawska, co prowadzi ją do odkrycia tajemnicy czterech
starszych i niezwykle przystojnych chłopców uczęszczających do jej szkoły: Graysona,
Henry'ego, Jaspera, a także Arthura.
Ciekawym pomysłem było również umieszczenie w książce wpisów ze szkolnego
bloga, na którym udziela się niejaka Secrecy, która zna wszystkie sekrety
uczniów i dzieli się nimi z całą szkolną społecznością. Jej tożsamość nie jest
znana, przez co mamy w książce kolejną zagadkę do rozwiązania.
Największy problem, jaki mam z tą książką, jest taki, że w moim odczuciu
niektóre rzeczy działy się w niej dla mnie za szybko. Akcja książki rozgrywa
się na przestrzeni ponad miesiąca, jednak oczywiście nie mamy tutaj opisanego
każdego dnia. Należy jednak pamiętać, że zamiast tego mamy sny, które stanowią
mniej więcej połowę tej historii. Mimo to według mnie Liv za szybko
pogodziła się z nową sytuacją, czyli z tym, że jest świadom, iż
śni, a także, że może wędrować pomiędzy snami innych osób i robić w nich, co
tylko sobie zażyczy. Wątek romantyczny również rozwinął się moim zdaniem zbyt
nagle i za szybko, bo zanim się obejrzeliśmy flirt, przerodził się już w związek.
Nie mogę nie wspomnieć o oprawie graficznej tej książki, która jest po prostu
piękna i idealnie wpasowuje się w jej treść. Twarda, gruba, czarna, a do tego
matowa okładka oraz jej grafika z błyszczącymi elementami świetnie oddają nieco
mroczny i tajemniczy klimat tej powieści, a subtelne dodatki w postaci pnączy
zdobiących początek każdego rozdziału tylko dodają jej uroku.
Silver. Pierwsza księga snów to ciekawa, wciągająca i niezwykle tajemnicza
lektura, która prowadzi czytelnika do krainy snów, gdzie wszystko jest możliwe.
To zabawna i sarkastyczna książka, która podczas czytania wywołuje uśmiech na
ustach i rozśmiesza w odpowiednich momentach. Muszę przyznać, że świetnie bawiłam się
podczas czytania Pierwszej księgi snów i już nie mogę się doczekać sięgnięcia
po jej kontynuację.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz