Nadziei nie da się ujarzmić regułami ani wcisnąć pod but przykrych doświadczeń

Od dwudziestu pięciu lat nieprzerwanie trwa wojna między królestwami Arden i Fellsmarch. Władca Ardenu Gerard jest gotowy zrobić wszystko, aby podbić cały kontynent i zniewolić swoich przeciwników oraz uleczyć zranioną dumę. Ma pełno wrogów, a pośród nich dwójkę osób, których uczucia zranił za bardzo. Adrian sul'Han jest synem Wielkiego Maga i królowej Fells, marzy o tym, aby zostać uzdrowicielem i móc pomagać ludziom. Jednego dnia świat wali mu się na głowę, chłopiec przepełniony poczuciem winy i żalem ucieka, aby zgłębić nie tylko tajemnice magii i uzdrawiania, ale doskonali również znajomość trucizn. Pragnie dokonać zemsty na człowieku, który od lat zagraża jego rodzinie. Jenna ma na karku tajemnicze znamię. Od dziecka była zmuszana do niewolniczej pracy w kopalniach w Delphi. Wszystko zmieniło się podczas wizyty władcy, kiedy jej przyjaciele zostali zamordowani na jej oczach, a ona również rzekomo straciła życie. Dziewczyna przyłącza się do tajnej organizacji i zaczyna toczyć własną wojnę. Losy tej dwójki splatają się na ardeńskim dworze, gdzie nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Zaklinacz ognia jest pierwszym tomem serii Starcie Królestw, której fabuła rozgrywa się w tym samym świecie, co seria Siedem Królestw tej samej autorki i jest jej kontynuacją. Akcja rozpoczyna się dwadzieścia pięć lat po wydarzeniach opisanych w ostatnim tomie serii, której głównymi bohaterami byli rodzice Asha. Siedem Królestw jest jedną z moich ulubionych serii z gatunku high fantasy. Były to jedne z pierwszych książek, po które sięgnęłam, kiedy rozpoczęłam przygodę z czytaniem, dlatego mam do nich ogromny sentyment. Kiedy dowiedziałam się, że autorka stworzyła nową historię w tym samym świecie, która w dodatku łączy się z poprzednią serią, byłam do niej bardzo sceptycznie nastawiona. Zakończenie Karmazynowej korony, czyli ostatniego tomu serii pozostawiło mnie pełną nadziei, że los bohaterów się odwróci, a oni, którzy tak wiele wycierpieli, będą mogli znaleźć szczęście. Cinda Williams Chima jednak postanowiła nagle zniszczyć ten obraz, uświadamiając czytelników, że wojna się nie skończyła, ale trwa już ćwierć wieku i cały czas zbiera krwawe żniwo.

Autorka nie traci czas na przydługi wstęp, tylko od razu wprowadza czytelnika w wykreowany przez siebie świat. Już na początku zadaje ogromny cios dwójce głównych bohaterów, który w momencie rozpoczęcia książki mają trzynaście i dwanaście lat. Cinda Williams Chima złamała również moje serce tym początkiem, nadal nie mogę uwierzyć, że zrobiła coś takiego i po prostu nie przyjmuję tego faktu do świadomości. Po kilku pierwszych rozdziałach mamy przeskok w czasie aż o cztery lata. Autorka ominęła bardzo dużo, jednak rozumiem, dlaczego to zrobiła. Zawiązała fabułę w momencie, który był przełomem dla bohaterów, a potem, aby przejść do właściwej akcji, kiedy są oni już starsi i doświadczeniu musiała pominąć te cztery lata, podczas których postacie zdobywały doświadczenie i zdążyły wydorośleć. Po tym przeskoku akcja zwalnia, a książka aż do samego końca prezentuje się bardzo nierówno. Na zmianę traciłam i odzyskiwałam zainteresowanie tą historią. Działo się coś ciekawego, akcja nabierała tempa, po czym zwalniała i zaczęła się ciągnąć aż do kolejnego ciekawego fragmentu.

Najważniejszymi bohaterami w tej historii są Ash i Jenna, jednak oprócz nich do grona głównych postaci można zaliczyć również Lilę, która uczęszczała do szkoły w Oden's Ford, tak samo, jak Ash oraz Destina, który jest synem ardeńskiego generała i dostaje od króla zadanie wytropienia Jenny. Ash jest oczywiście przystojny i niezwykle utalentowany. To niesamowity mag i uzdrowiciel, jakiego świat nie widział. Lilii nie brak brawury i odwagi, jest świetną aktorką i nie ma problemów z wodzeniem ludzi za nos. Destin to oddany podwładny króla, który obawia się nie tylko władcy, ale również swojego ojca. Jenna ma tajemniczy znak, jest wyjątkowa i posiada ukryte zdolności. Jest oczywiście niesamowicie odważna i sprzeciwia się tyranii. Każdy bohater jest inny i w pewnym sensie wyjątkowy, jednak o ile polubiłam Asha i Lilę, to Jenny i Destina po prostu nie trawię. Ich kreacja nie trafiła do mnie i z tego powodu ciężko czytało mi się skupione na nich rozdziały. W książce pojawia się także wątek romantyczny, który jest według mnie całkowicie nietrafiony i strasznie naciągany. Zawiązuje się on oczywiście pomiędzy Ashem i Jenną, którzy już po jednym dniu znajomości padają sobie w ramiona. Kompletnie tego nie czuję, według mnie ta dwójka nadaje się na przyjaciół, ale w żadnym wypadku na parę.

Zaklinacz ognia nie jest złą książką, jednak mnie, jako osobę, która czytała poprzednią serię tej autorki, bardzo rozczarował. Serię Siedem Królestw od tej oddzieliłam wielką krechą, staram się nie myśleć o tej powieści, jako o kontynuacji moich ukochanych książek, ale o całkiem nowej historii. Można ją oczywiście czytać bez znajomości poprzednich książek autorki, ponieważ oprócz powiązań między bohaterami tak naprawdę wszystko jest nowe. Nowe postacie, miejsca, istoty, moce i wiele innych. Widać wyraźnie, że jest to początek serii, wiele wątków pozostało nierozwiązanych i na pewno zostaną one rozwinięte w kolejnych tomach. Na pewno sięgnę po kontynuację tej serii, ponieważ uwielbiam ten świat i mam nadzieję, że autorce jeszcze uda się mnie zaskoczyć.

  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte/Moondrive

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka