Dwór skrzydeł i zguby to trzeci tom
serii Dwór cierni i róż. Nie jest to ostatni tom, jednak zamyka on pewien etap tej historii, gdyż kolejne części
mamy poznawać już nie z perspektywy Feyry i Rhysa,
ale innych bohaterów. Jest to więc
poniekąd pierwsze zakończenie w wykonaniu Sarah J. Maas, z
którym miałam do czynienia. Nie wiedziałam, czego mogę się
spodziewać, starałam się nie oczekiwać zbyt wiele, jednak w
przypadku Sarah J. Maas jest to raczej trudne, gdyż do tej
pory każda kolejna jej książka podobała mi się coraz bardziej.
Miałam więc nadzieję, że się nie zawiodę, a raczej będę
zadowolona z tej książki. Ostatecznie znalazłam się gdzieś
pomiędzy zachwytem a zawodem.
Akcja trzeciego tomu rozpoczyna
się mniej więcej miesiąc po zakończeniu Dworu mgieł i furii.
Przez większość książki obserwujemy przygotowania do wojny, by
na końcu być świadkami finałowego starcia, które zaważy na
losach całego Prythianu. Przez całą książkę dzieje się
bardzo wiele, akcja gna w zawrotnym tempie, bohaterowie
nieustannie są w ruchu i ciągle planują kolejne posunięcia. Nie można więc przy tej książce narzekać na
nudę, ponieważ wciąga od samego początku i z trudem można się
od niej oderwać. Warto wspomnieć, że liczy sobie ona ponad
osiemset stron, więc do najcieńszych nie należy, jednak w
przypadku Sarah J. Maas zawsze się cieszę, kiedy jej
kolejne książki okazują się coraz grubsze, gdyż mogę dłużej
się nimi nacieszyć. Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze,
dlatego Dwór skrzydeł i zguby czyta się błyskawicznie.
Feyra w
tym tomie nadal jest tą silną bohaterką, którą stała się w
Dworze mgieł i furii, w końcu walczy o to, co jest dla niej ważne
i nie ma zamiaru się poddawać. Zmiana i to ogromna nastąpiła
natomiast w Rysandzie, który z zawadiaki nieustannie
rzucającego ciętymi ripostami zmienił się w miękką kluchę.
Miałam wrażenie, że znalazł się całkowicie pod pantoflem Feyry,
stracił swoją niezależność, tę dziką stronę swojej
osobowości, która tak mnie do niego przyciągała w
poprzednich tomach. Najbardziej jednak zdenerwowała mnie Mor i
nie chodzi mi tu o to, czego dowiedzieliśmy się na jej temat, ale o
jej relację z Azrielem i to, w jaki sposób go
wykorzystuje. Za najciekawszą parę w tym tomie
uważam Cassiana i Nestę, którzy razem są po prostu
świetni i to sceny z ich udziałem są według mnie najbardziej
emocjonujące. W tej książce podobnie jak w Imperium burz,
obserwujemy tendencję Sarah J. Maas do łączenia
wszystkich swoich bohaterów w pary albo jakieś skomplikowane związki. Nie jestem do
tego przekonana, chociaż w Dworze skrzydeł i zguby nie
przeszkadzało mi to tak, jak w serii Szklany tron.
Zakończenie
tej książki jest naprawdę emocjonujące, jednak jednocześnie
przewidywalne. W szczególności jeden najważniejszy moment, który
nawet mnie już nie poruszył, choć powinien, bo domyśliłam się
zabiegu autorki. Finałowa bitwa przebiegała moim zdaniem według
dobrze znanego z filmów, czy literatury schematu. Mam również
wrażanie, że Sarah J. Maas używa swoich pomysłów
zarówno w Szklanym tronie, jak i w tej serii, gdyż wiele
elementów jest podobnych, a nawet takich samych. Nie wiem do końca,
co o tym myśleć, gdyż jeśli pomysł jest dobry, to czemu nie
wykorzystać go ponownie, ale z drugiej strony, jeśli czyta się
obie serie tej autorki, to ma się wrażenia déjà vu. Po
przeczytaniu Dworu skrzydeł i zguby widać wyraźnie, że to nie koniec, gdyż ten tom pozostawił wiele niezamkniętych wątków,
które jak przypuszczam, autorka ma zamiar kontynuować w kolejnych
tomach.
Dwór skrzydeł i zguby to dobra książka, jednak
moim zdaniem nie dorównuje drugiemu tomowi, który wzbudził we mnie
więcej emocji i który czytałam z o wiele większym zaangażowaniem.
Nie podoba mi się do końca, to co autorka zrobiła z poszczególnymi
bohaterami oraz jestem lekko rozczarowana finałowym starciem, które
było do bólu schematyczne. Mimo to nadal uwielbiam świat
wykreowany przez Sarah J. Maas i z niecierpliwością
czekam na to, co autorka wymyśli dla nas w kolejnych tomach. Za
granicą ukazała się już nowelka A Court of Frost
and Starlight, która ukazuje zdarzenia, jakie mają miejsce po
zakończeniu Dworu skrzydeł i zguby, ale nie jest to jeszcze kolejny
tom. Osoby, które czytały poprzednie części, raczej nie trzeba
przekonywać do sięgnięcia po kontynuację, ale jeśli jeszcze nie
znacie tej serii, to uważam, że warto poświęcić trochę czasu na poznanie tego fantastycznego świata.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz