Iks zrobił coś niewyobrażalnego, a
mianowicie zrezygnował z upragnionej wolności i powrócił na
Nizinę, aby zapewnić Zoe i jej rodzinie bezpieczeństwo.
Nie chce jednak dłużej żyć pod władzą bezwzględnych lordów,
pragnie uwolnić się od ich wpływów. Niestety sprawy komplikują
się, kiedy Iks traci swoje moce i trafia w sam środek zła, jakiego
nigdy nie dane mu było doświadczyć. Odkrywa również
nieznaną sobie przeszłość, która skrywa tajemnice zdolne na nowo
połączyć go z Zoe lub doprowadzić do zniszczenia
wszystkiego, co jest im znane.
Na krawędzi mroku to
kontynuacja Na krawędzi wszystkiego, czyli książki, która
pomimo dobrego początku, ostatecznie nieszczególnie mi się
podobała. Wyznaję jednak zasadę, że każdy zasługuje na drugą
szansę, dlatego nie chciałam jeszcze skreślać Jeffa Gilesa.
Sam pomysł na fabułę uważam za bardzo ciekawy i żałuję, że
autor w pierwszym tomie nie wykorzystał w pełni potencjału tej
historii. Miałam oczywiście obawy przed tym, czy ta książka nie
okaże się gorsza od pierwszego tomu, zdecydowałam jednak, że
wydam werdykt dopiero po jej przeczytaniu. Mogę z czystym sumieniem
stwierdzić, że nie żałuję dania autorowi szansy, ponieważ tym
razem mnie nie rozczarował.
Początek tej książki szedł mi
dość opornie, jednak bynajmniej nie przez samą historię, a
raczej z powodu tego, że minęło już trochę czasu i wiele
szczegółów z poprzedniej części zatarło się w mojej pamięci.
Z czasem było jednak coraz lepiej. Ten tom, jak już może sugerować
tytuł, jest mroczniejszy od poprzedniego. Dużo czasu spędzamy na
Nizinie, na którą powrócił Iks, a który zdecydowanie gra w tej
części pierwsze skrzypce. Poszukuje on przede wszystkim odpowiedzi,
na nurtujące go pytania, które łączą się z jego rodziną i
powodem pobytu na Nizinie. Bardzo podoba mi się, że w tej
części autor skupił się bardziej na wątku fantastycznym, który
w Na krawędzi wszystkiego został w dużej mierze zaniedbany. Mamy
okazję poznać Nizinę, która jest jednocześnie dziwnym,
interesującym i przygnębiającym miejscem. Zoe, która bardzo
przywiązała się do Iksa w poprzednim tomie, chce go za wszelką
cenę uratować i dlatego sama również się na nią zapuszcza.
Szczerze to nie jestem wielką fanką wątku romantycznego, nie
uważam go też za szczególnie interesujący, tak było w poprzednim
tomie i to się akurat nie zmieniło, mimo wielkiej poprawy, jaka
zaszła w tej części.
Podejrzewam, że jest to już ostatni
tom, choć nie mogę być pewna, bo zanim jeszcze zabrałam się za
tą serię, myślałam, że Na krawędzi wszystkiego będzie
powieścią jednotomową. Otrzymaliśmy jednak odpowiedzi, których
poszukiwaliśmy, wątki zostały pozamykane, więc sądzę, że jest
to raczej zakończenie tej historii. O ile sama książka w
większości mi się podobała, to jej koniec już niespecjalnie.
Spodziewałam się czegoś więcej, szczególnie że fabuła
była ciekawa, akcja wartka i zaskakująca, a bohaterowie
interesujący. Niestety autor postanowił zakończyć tę historię w
najbardziej oczywisty sposób, co w rezultacie sprawiło mi lekki
zawód. Jest to jednak tylko mały element, który nie wpływa za
bardzo na odbiór całej książki.
Na krawędzi mroku
to książka, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam
się, że Jeff Giles zrobi tak duży postęp, szczególnie
że jego debiut wypadł w mojej opinii bardzo słabo. Jeżeli znacie
już pierwszy tom i nie przypadł wam on do gustu, to
warto zrobić drugie podejście do tej historii, które zatrze
nieprzyjemne wrażenie po Na krawędzi wszystkiego. Jeśli jednak
jeszcze nie znacie tej serii, to do was zależy decyzja, czy dać jej
szansę. Różni się ona z pewnością od innych książek
młodzieżowych, jest przede wszystkim osobliwa i na pewno nie
każdemu przypadnie do gustu. Jeśli jednak szukacie ciekawej, nieco
dziwacznej historii, prowadzonej w nieprzewidywalny sposób, która
potrafi zaskoczyć, to może warto rozważyć sięgnięcie po te
książki.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu IUVI
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz