Marguerite Caine po raz
kolejny wybiera się w podróż między wymiarami za
pomocą Firebirda – urządzenia zaprojektowanego i
zbudowanego przez jej rodziców. Musi znaleźć i połączyć odłamki
duszy swojego chłopaka Paula, która została rozszczepiona i
umieszczona w innych wymiarach przez jej największego wroga. Nie
jest jednak sama, gdyż w podróży towarzyszy jej niezawodny
Theo.
Pierwszy tom trylogii Firebird, czyli Tysiąc
odłamków ciebie nie był książką pozbawioną wad, ale okazał
się na tyle interesujący i świetnie wpasował się tematyką w mój
gust, że nie mogłam sobie odpuścić sięgnięcia po kontynuację.
Byłam bardzo ciekawa, co autorka wymyśli i jak
dalej pociągnie wątki zawiązane w pierwszym
tomie.
Claudia Grey nie oszczędza swoich bohaterów,
już na samym początku rzuca Marguerite na głęboką wodę
i nie odpuszcza jej przez całą książkę. Również Theo nie ma
lekko, nie wspominając już o Paulu, którego dusza została
podzielona na cztery części. Bohaterowie są zmuszeni odbyć
kolejne podróże do innych rzeczywistości. W tej części
przenosimy się do świata ogarniętego wojną, innej wersji Nowego
Jorku, do Paryża oraz wielu innych wymiarów. W gruncie rzeczy ta
książka nie różni się jakość szczególnie budową od
pierwszego tomu. Wyjątkiem może być to, że moim zdaniem w tej
część trochę lepiej poznajemy poszczególne wymiary i to głównie
ze względu na to, że spędzamy w nich więcej czasu. Lekki chaos
pojawia się, kiedy odkrywamy, kto tak naprawdę stoi za kłopotami,
które spotykają głównych bohaterów oraz jak wielką skalę
osiąga intryga, której są celem.
Marguerite jest jedną
z ciekawszych bohaterek powieści młodzieżowych. Cieszę się, że
w tym tomie nie mamy już do czynienia z jej miłosnymi rozterkami,
gdyż dziewczyna całkiem szybko podjęła decyzję, którego
chłopaka pragnie. Nie skupia się ona wyłącznie na sobie, a raczej
wręcz przeciwnie, ciągle myśli o swojej rodzinie, Theo oraz Paulu
i pragnie po prostu, żeby wszytko się dobrze ułożyło. Całkiem
inaczej ma się sprawa z Paulem. W pierwszym tomie nie poznaliśmy go
za dobrze, dlatego miałam nadzieję, że autorka nadrobi to w
kontynuacji, jednak przez prawie całą książkę mamy do czynienia
z różnymi wersjami Paula, a nie z tym konkretnym, który jest
chłopakiem Marguerite. Ze względu na to, że przenosimy się
do naprawdę wielu różnych światów, wprowadza to lekki zamęt,
gdyż dziewczyna przejmuje się czynami każdego Paula i odbiera je
tak, jakby zrobił to jej chłopak.
W pierwszym tomie
został poruszony temat przeznaczenia, który pojawia się również
w tej części. Marguerite uważała, że ona i Paul są
sobie przeznaczeni w każdym wymiarze bez wyjątku, dlatego była
wstrząśnięta, kiedy okazało się, że jej teoria się nie
sprawdza, gdyż nie we wszystkich wymiarach ich losy splotły się ze
sobą. Autorka dużą uwagę zwraca również na moralność oraz
ogólne etyczne zasady, które powinny towarzyszyć podróżą między
wymiarami. Dotyczą one głównie korzystania z ciał innej wersji
siebie i ingerowania w jej życie.
Moim zdaniem Dziesięć
tysięcy słońc nad tobą znajduje się na podobnym poziomie co
Tysiąc odłamków ciebie. Nie jest lepsza, ale również nie gorsza, choć
na pewno dłuższa i bardziej wypełniona akcją. Jestem bardzo
ciekawa finału tej trylogii, szczególnie po zakończeniu, które w
jednej chwili całkowicie odmieniło sytuację głównych bohaterów.
Jeśli interesujecie się tematem równoległych wymiarów, to na pewno warto zwrócić uwagę na tę trylogię i dać jej szansę, gdyż wbrew pozorom wciąga
i dostarcza sporą dawkę rozrywki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz