Stosik: lutowe zdobycze

Kolejny miesiąc, nowe książki i zdecydowanie za mało wolnego czasu na czytanie. Nie wspomnę już o miejscu na półkach, które skończyło mi się w styczniu...


W tym miesiącu przybyło do mnie 14 książek i prawie wszystkie z nich to same cudowności, które albo już pochłonęłam, albo czekają w najbliższej kolejce do przeczytania. Porwana pieśniarka była cudowną, baśniową lekturą, której recenzje możecie już znaleźć na blogu. Magonię znalazłam w lutowym EpikBoxie i już nie mogę doczekać się aż w końcu po nią sięgnę, bo zapowiada się niesamowicie. Zabić drozda to klasyk, który oczarował mnie całkowicie. To piękna, mądra książka, którą każdy powinien przeczytać, dlatego, jeśli wahacie się, czy po nią sięgnąć, to tak, nie ma innej możliwości! Przeklętą laleczkę wygrałam w konkursie i chociaż nie mam na razie zamiaru jej czytać, to może kiedyś się skuszę. Pół wojny to finał trylogii Morze Drzazg, którego nie mogłam się doczekać. Jestem w trakcie czytania i jak na razie jest świetnie, zobaczymy, jak będzie dalej. Malowanego człowieka kupiłam sobie jako prezent urodzinowy ode mnie dla mnie, ponieważ ten tytuł niesamowicie mnie interesował, a powoli zaczyna już znikać z księgarnianych półek. Okazał się to bardzo dobry zakup, bo książka była świetna, a runy i demony to zdecydowanie moja bajka. O kolejnych trzech pozycjach, czyli Czy wspominałam, że Cię kocham, Aplikacji i Utracie czytałam sporo pozytywnych opinii, dlatego postanowiłam spróbować. Wszystkie są już za mną, a zachwycona jestem jedynie Aplikacją, która bardzo mnie zaskoczyła. Kamień i sól to niespodzianka od wydawnictwa IUVI i na pewno wkrótce sięgnę po kontynuację Ognia i wody, bo jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Linia serc to moja pierwsza książka Rainbow Rowell i była w porządku, bez szału, ale miło się czytało. Panika okazała się bardzo wciągająca i ciekawa, chociaż nie wywarła na mnie tak wielkiego wrażenia, jak się tego spodziewałam. Szklany miecz był najbardziej wyczekiwaną przeze mnie premierą lutego i okazał się godną kontynuacją Czerwonej Królowej, chociaż spodziewałam się, że będzie lepszy, a Mare mniej wkurzająca, recenzję możecie znaleźć na blogu. Na Z mgły zrodzonego polowałam od kilku miesięcy i w końcu go mam! Już nie mogę się doczekać, aż po niego sięgnę, bo zapowiada się cudownie.

Jakie książki przywędrowały do Was w lutym? Czy coś z mojego stosiku zwróciło waszą uwagę?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka