Prawdziwi przywódcy nie rodzą się nimi, oni się nimi stają

Serce Adeliny zostało złamane. Opuszczona przez przyjaciół i ścigana przez wrogów Biała Wilczyca ucieka z Kenettry razem z siostrą, by znaleźć podobnych do siebie malfetto obdarzonych mrocznym piętnem. Wkracza na drogę zemsty i postanawia stworzyć własną drużynę odmieńców. Jednak jej moc karmiona strachem i nienawiścią zaczyna wymykać jej się spod kontroli. Mrok coraz bardziej oplata jej serce, a Adelina uporczywie szuka w sobie dobra, jednak jak można postępować słusznie, kiedy nie potrafisz odróżnić dobra od zła?

Po przeczytaniu pierwszego tomu nowej trylogii Marie Lu, czyli Malfetto. Mroczne piętno nie mogłam się doczekać, aż w końcu sięgnę po kontynuację tej niesamowitej książki, która wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z historią, w której głównym bohaterem nie jest dobra, a zła postać, która nie pragnie wszystkich ocalić, wręcz przeciwnie jest niezwykle ambitna, pożąda władzy, chce, aby inni się jej bali. Oczarował mnie również świat wykreowany przez autorkę, ponieważ akcja powieści rozgrywa się w alternatywnej wersji renesansowych Włoch kilka lat po przejściu zarazy, co jest według mnie nie tylko oryginalne, ale i bardzo ciekawe.

Postacie wykreowane przez autorkę są niezwykle różnorodne. Nie znajdziecie w tej książce dwóch takich samych bohaterów. Każdy z nich jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Główne skrzypce gra oczywiście Adelina, którą polubiłam pomimo szaleństwa, w które zaczęła popadać. Momentami nawet jej współczułam, ponieważ widziałam i czułam razem z nią, jak bardzo pragnęła postępować słusznie. Walczyła ze sobą, z własną mocą, która zaczęła wymykać się spod kontroli, jednak żądza władzy i zemsty zaczęła przesłaniać jej widok na wszystko inne.

W Drużynie Róży pojawiają się zarówno znani z pierwszego tomu bohaterowie, jak i nowe postacie. Na szczególną uwagę zasługuje Magiano – malfetto naznaczony mrocznym piętnem, który przyłącza się do Adeliny. Jest on według mnie jasnym punktem tej powieści, ponieważ potrafił sprawić, że uśmiechałam się podczas czytania, nawet kiedy wszystko się waliło i nie szło po myśli bohaterów. W tym tomie mamy również okazję poznać bliżej Violettę, czyli siostrę Adeliny, która jest wewnętrznie rozdarta, ponieważ z jednej strony ma wyrzuty sumienia przez to, jak zachowywała się w przeszłości i czuje, że jest winna siostrze oddanie, jednak z drugiej strony trudno jej obserwować zachodzące w niej zmiany.

Książka jest napisana lekkim językiem, a czcionka do najmniejszych nie należy, przez co czyta się ją niesamowicie szybko. Jest tak samo wciągająca, jak pierwszy tom, czyta się ją jednym tchem i cały czas ma się chęć na więcej. Nie jest to kolejna schematyczna trylogia, która ukazuje walkę dobra ze złem i już na wstępie możemy przewidzieć zakończenie. Powieść Marie Lu nie jest czarno – biała, nie ma w niej tylko dobra i zła. Drużyna Róży składa się z wielu odcieni szarości, jest niejednoznaczna i właśnie dlatego tak bardzo mi się podoba. To oryginalna i mroczna historia, wypełniona akcją i pełnokrwistymi bohaterami, która zaskakuje i niesie za sobą przesłanie.

Drużyna Róży to świetna kontynuacja, która trzyma poziom pierwszego tomu i pozostawia u czytelnika niedosyt i chęć na więcej. Mam nadzieję, że trzeci tom okaże się równie dobry, jak dwa poprzednie i będzie godnym zakończeniem tej historii. Gorąco polecam Wam sięgnąć po tę trylogię, jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej poznać, a jeśli lekturę Mrocznego piętna macie już za sobą, to jak najszybciej sięgajcie po Drużynę Róży, ponieważ jest tak samo dobra, jak pierwszy tom, jeśli nie lepsza.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka