Najwięksi z ludzi mogą zostać pokonani przez najprostsze rzeczy


Po genialnej trylogii Z mgły zrodzonego postanowiłam sięgnąć po jej kontynuację, czyli Stop prawa, który jest czwartym tomem serii Ostatnie Imperium. Rozpoczyna ona kolejną erę w dziejach Scadrial – planet, na której rozgrywa się akcja całej serii. Brandon Sanderson po zakończeniu Bohatera wieków nie zamierzał rozstać się z tym światem, dlatego wpadł na pomysł, aby stworzyć kolejne tomy, które przedstawią jego dalsze dzieje.

Akcja Stopu prawa rozgrywa się trzysta lat po wydarzeniach opisanych na kartach Bohatera wieków. Vin, Elend, Kelsier, Sazed i cała ekipa należą do historii, a także religii. Zmienili świat, który nie stanął w miejscu, a zaczął się rozwijać. Nauka i technika wznoszą się na wyżyny, jednak Allomancja i Feruchemia nadal odgrywają ważną rolę w nowym, odrodzonym świecie. Centrum rozwoju i świata jest miasto Elendel. Na jego pograniczach zwanych Dziczą porządku strzegą stróże prawa, którzy walczą z przestępczością. Jednym z nich jest Waxillium Ladrian rzadko spotykany Podwójny, który potrafi Odpychać metale, a także magazynować swój ciężar w metalmyślach. Po dwudziestu latach spędzonych w Dziczy Wax za sprawą rodzinnej tragedii zostaje zmuszony do powrotu do miasta i objęcia stanowiska głowy arystokratycznego rodu. Z wielkim żalem odkłada swoją broń i skupia się na swoich obowiązkach, do czasu, gdy przekonuje się, że ulice Miasta mogą okazać się bardziej niebezpieczne niż równiny Dziczy.

Bardzo spodobał mi się fakt, że Brandon Sanderson ukazał świat, który nieustannie się rozwija. Chociaż zdecydowanie jestem fanką klasycznego fantasy, którego akcja toczy w krainie, gdzie nie ma technologii, to mimo wszystko spojrzenie na Scadrial trzysta lat po wydarzeniach z Bohatera wieków było ciekawym doświadczeniem. Autor pokazał, że nawet w świecie fantastycznym czas nie stoi w miejscu, a ludzie się rozwijają, wpadają na nowe pomysły, które rewolucjonizują świat.

W Stopie prawa nie znajdziemy dobrze znanych z poprzednich tomów bohaterów. Nie ma tu Vin, Kelsiera, nie ma Elenda ani Sazeda i innych. Są wielokrotnie wspominani, bo pamięć o nich nie przepadła, a wręcz przeciwnie wyznawcy nowych religii oddają im cześć. Brandon Sanderson już nieraz udowodnił, że potrafi kreować ciekawe postacie i tak stało się również w tym tomie. Głównym bohaterem książki jest 42-letni Waxillium Ladrian. To dość poważny, jednak prawy człowiek, oddany swoim przekonaniom, który przez wiele lat walczył z przestępczością w Dziczy, a po powrocie do miasta, choć starał się porzucić dawną osobowość, nie udało mu się odciąć od przeszłości. Kolejną ciekawą postacią i zdecydowanie najlepszą z całej książki jest Wayne – najlepszy przyjaciel Waxa, żartowniś i wesołek, obdarzony niezwykłym poczuciem humoru, który nierzadko robi z siebie błazna, również Podwójny posiadający umiejętność spowolnienia czasu, a także uleczenia swoich ran. Kolejną ważną postacią jest Steris – przyszła narzeczona Waxa, niesamowicie sztywna i poważna kobieta, która wszystko musi mieć zaplanowane. Nie należy także zapomnieć o Marasi – kuzynce Steris, młodej, bystrej i inteligentnej kobiecie, jednak bardzo nieśmiałej szczególnie w obecności Waxa, która łatwo się denerwuje, jednak nie brak jej odwagi. Bohaterów jest wielu, jednak każdy z nich jest inny, nie znajdziecie w niej podobnie jak w innych książkach Sandersona dwóch takich samych postaci, co ze względu na ich ilość nie sprawia problemów z ich zapamiętaniem.

Sanderson w Stopie prawa połączył magię z bronią palną. Bohaterowie nie wykorzystują już tylko Allomancji do walki. Pojawiły się tutaj rewolwery, które w połączeniu z metalicznymi mocami są naprawdę zabójcze. Dzięki temu książka nie jest już typowym fantasy, a fantasy z elementami kryminału oraz westernu. O ile w trylogii Z mgły zrodzonego królował tylko jeden rodzaj magii, to w czwartym tomie serii pojawiają się Podwójni, którzy mogą korzystać zarówno z Allomancji, jak i Feruchemii. Przez trzysta lat odkryto również nowe stopy metali oraz ich zastosowanie w dwóch rodzajach magii, dlatego bardzo pomocny okazał się spis ich wszystkich, a także dokładniejszy opis ich zastosowania zamieszczony na końcu książki, jeśli ktoś miałby problem z ich zapamiętaniem.

Jedyny problem, jaki mam z tą książką to fakt, że jest ona zdecydowanie za krótka. Ma zaledwie trzysta stron, co w porównaniu z trzema poprzednimi tomami wypada dość blado. Cała historia jest zdecydowanie za mało rozwinięta. Brakowało mi tu obszernych opisów znanych z trylogii, gdyż miasto Elendel, które jak można zobaczyć na mapce, umieszczonej na początku książki jest ogromne, a także równiny tajemniczej Dziczy zostały opisane bardzo oszczędnie. Również cała akcja, która skupia się na porachunkach stróżów prawa z gangiem Zaklinaczy napadającym na pociągi i porywającym kobiet skończyła się zdecydowanie zbyt szybko i za prosto. Oczywiście autor nie mógł się powstrzymać od zaskakującego zakończenia, które otwiera wiele możliwości do wykorzystania w kolejnych tomach. Po przeczytaniu Stopu prawa czuję wielki niedosyt i chcę po prostu jak najszybciej zabrać się za kolejne tomy tej serii, dlatego już nie mogę doczekać się, aż w końcu po nie sięgnę. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej Gandalf.com.pl

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka