Aby żyć w naturze, z naturą, musimy okiełznać naturę w nas samych

Trzy historie. Trzy różne płaszczyzny czasowe: Wielka Brytania w roku 1852, USA w 2007, a także Chiny w 2098. Trzy historie, które jednak łączą się w jedną, spójną opowieść.

Połowa XIX wieku. W małym brytyjskim miasteczku William odnajduje nowe natchnienie w życiu. Marzył o karierze naukowca przyrodnika, jednak los chciał inaczej. Teraz pragnie zbudować ul, który ułatwiłby życie zarówno pszczołom, jak i pszczelarzom, a jemu i jego potomkom przyniósł zaszczyt i sławę.

Początek XXI wieku. Rodzina Georga od pokoleń trudni się pszczelarstwem. Mężczyzna chce rozwijać swoją farmę, aby w przyszłości przekazać ją jedynemu synowi, choć ten nie wykazuje zainteresowania zawodem pszczelarza. Na świecie jednak zaczyna się źle dziać, krążą pogłoski o tajemniczej śmierci setek tysięcy owadów.

Prawie sto lat później pod koniec XXI ludzkość cierpi głód. W świecie, w którym pszczoły wyginęły, a każda para rąk jest na wagę złota, żyje Tao. Każdego dnia ręcznie zapyla drzewa owocowe, które są podstawą gospodarki Chin. Kobieta marzy tylko o tym, aby zapewnić swojemu synkowi lepsze życie.

Historia pszczół chodziła za mną już od dłuższego czasu. Miałam wrażenie, że wszędzie wiedzę tę książkę, zbierała ona same pozytywne opinie i wszyscy mi ją polecali. Długo wahałam się, czy sięgnąć po tę powieść. Zazwyczaj nie czytam książek tego typu, jednak należę do osób, które pragną próbować nowych rzeczy i poszerzać swoje zainteresowania. Z tego powodu uznałam, że wydanie tej książki w nowej okładce jest idealnym momentem, żeby dać jej w końcu szansę.

Historia pszczół nie porwała mnie od pierwszych stron, ale muszę przyznać, że podświadomie się tego spodziewałam. Na pewno nie jest to książka z wartką akcją, która wprawia w osłupienie jej nagłymi zwrotami. To kompletnie inne klimaty, do których ja nie jestem całkowicie przyzwyczajona. Rzadko sięgam po książki tak stonowane i toczące się w zrównoważonym tempie, dlatego na początku ciężko mi się było przestawić. Musiałam często odkładać książkę i robić sobie przerwy, by wrócić do niej dopiero za jakiś czas. Z tego powodu czytałam ją bardzo długo. Czy żałuję? Nie, ponieważ choć Historia pszczół różni się od książek, które zazwyczaj czytam pod wieloma względami, to ma równie wiele do zaoferowania.

Akcja książki rozgrywa się w trzech, pozornie niczym niezwiązanych ze sobą płaszczyznach czasowych. Nicią, która splata je ze sobą i to wyraźnie od samego początku są pszczoły. Pszczoły, choć odgrywają w tej historii ważną rolę, to jednak nie dominują jej całkowicie i nie przywłaszczają sobie całej uwagi. W moim odczuciu jest to bardziej historia o ludziach związanych blisko z pszczołami. Autorka zwraca uwagę na relacje panujące w rodzinie w trzech różnych epokach oraz jak nasze wychowanie i więzi rodzinne wpływają na sposób postrzegania środowiska.

Historia pszczół nie jest książką, która coś zmieniła w moim życiu, nie sprawiła, że inaczej patrzę na świat. Pozwoliła mi jednak na chwilę i to dość długą chwilę odpoczynku. Jej spokój i wolny, stonowany rytm pozwoliły mi się wyciszyć i odpłynąć myślami. Historia pszczół nie jest książką, którą czyta się dla rozrywki, a raczej powieścią, która pozwala czytelnikowi się odprężyć. Nie mogę powiedzieć, że jest to nudna powieść, choć zdarzały się momenty, w których traciłam zainteresowanie, to jednak uważam, że Historia pszczół jest ciekawą i wartą uwagi książką. Trzeba przeczytać ją jednak w odpowiednim momencie, podejść do niej z cierpliwością i pozwolić toczyć się historii własnym tempem.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka