Arlin - Adrian Atamańczuk

Tytuł: Arlin
Autor: Adrian Atamańczuk
Wydawnictwo: Self Publishing
Ilość stron: 298
Rok wydania: 2011


Książka składa się z dwóch opowiadań. Pierwsze Książę Cienia opowiada o tytułowej bohaterce Arlin, małej dziewczynce, która nie mogąc znieść kaźni pięknej czarodziejki, postanawia ją uwolnić. Szeramis w podzięce obdarza ją magicznym pierścieniem Dallili, który w przyszłości całkowicie odmieni życie głównej bohaterki. Drugie opowiadanie Płomień i mrok to dalsze losy Arlin, które dzieją się dwadzieścia lat po zakończeniu wydarzeń w Księciu Cienia. Mimo że na książkę składają się dwa opowiadania, tworzą one spójną i logiczną całość.

Już na początku polubiłam główną bohaterkę. To postać silna i niezależna, która nie boi się podejmować ryzyka. Zwyczajna kobieta, która mimo wszystko ma swoją dumę i rozum, z którego potrafi korzystać. Pod wpływem podjętych decyzji i pomocy udzielonej przed laty, jej życie ulega diametralnej zmianie, zostaje wciągnięta w wojnę między dobrem, a złem, od której nie zależy wyłącznie jej życie, ale również los całego świata.  Tutaj należą się brawa dla autora, gdyż nie jest wcale tak łatwo stworzyć główną bohaterkę, kiedy się jest płci przeciwnej, a Arlin jest naprawdę dobrze wykreowaną postacią.
 Jesteśmy tylko aktorami na wielkiej scenie, marionetkami w sztuce, którą napisał ktoś inny. Możemy grać dobrze bądź źle, ale samego scenariusza nie zmienimy. 
Autor stworzył niesamowity i bardzo rozległy świat, który zamieszkują rozmaite plemiona. W tym przypadku pomocna okazała się mapka z legendą, która znajduje się na końcu książki. Mimo to przez długi czas nie mogłam się zorientować, kto jest, kim, lub, o które plemię chodzi, gdyż jest ich naprawdę dużo, a fantastyczne nazwy nie ułatwiały mi zapamiętania ich.

W książce głównym wątkiem, wokół którego skupia się cała fabuła jest walka dobra ze złem. Nie mamy tu natomiast rozbudowanego wątku miłosnego, który jest tylko tłem. Świat stworzony przez autora może przypominać epokę średniowiecza, miałam jednak wrażenie, że język, jakim posługiwali się bohaterowie nie zawsze wpasowywał się w te czasy, gdyż momentami był on bardzo współczesny.
Morze to niezliczona ilość kropel wody, pustynia to nieprzebrane ziarenka piasku, a magia to spajająca świat sieć pełna misternie połączonych linek. Granice na owych linkach zwykło nazywać się czarowaniem.
Książka w większości prowadzona jest w pierwszoosobowej narracji. W pewnych momentach ulegała ona zmianie, co pozwalało nam ujrzeć przedstawiony świat z innej i szerszej perspektywy. Język powieści był dla mnie momentami zbyt ciężki, dlatego książkę czytało mi się dość wolno, jednak uważam, że było naprawdę warto, bo mimo wszystko narracja Arlin jest przyjemna i płynna,  tak samo dialogi, które są naturalne i niewymuszone.

 Arlin podobała mi się. Bez szału, ale uważam, że była to dobra książka. Jest to powieść, którą mogę polecić szczególnie miłośnikom dobrej i klasycznej fantastyki. Nie czytam zbyt wielu książek fantastycznych napisanych przez polskich autorów, ale bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać jedną z nich, która nie zniechęciła mnie do sięgnięcia po inne.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi :)
Zapraszam Was również na jego fanpage klik

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka