Witam w Kazam, gdzie niewyobrażalne horrory to poranna codzienność („Ostatni smokobójca”)

http://someculturewithme.blogspot.com/2015/06/witam-w-kazam-gdzie-niewyobrazalne.html

Jennifer Strange jest prawie szesnastoletnią znajdą, która po zniknięciu Pana Zambiniego pełni funkcję prezesa w Kazam, organizacji, której podlegają czarodzieje różnej maści. Niespodziewanie wszystkich jasnowidzów w Królestwie Snodda zaczynają nawiedzać prorocze wizje, w których widzą śmierć ostatniego żyjącego smoka – Malccassiona. Wraz z nimi rośnie magiczna energia, której moc przez setki lat niesamowicie zmalała. Co z tym wszystkim ma wspólnego ostatni smok, którego śmierć została przepowiedziana setki lat temu?

Ostatni smokobójca nie jest książką ani odkrywczą, ani przełomową. Znajdziemy tu wszystko, co pojawiło się już w setkach książek fantastycznych, jednak mimo to autorowi udało się wprowadzić kilka oryginalnych wątków. Pozwoliły mu one stworzyć ciekawą i zabawną historię, którą czyta się z czystą przyjemnością. Akcja w powieści rozpoczyna się dość niewinnie i w żaden sposób nie można przewidzieć, jak dramatyczne zakończenie ją czeka. Rozdziały są krótkie, fabuła wciągająca, a język powieści niezwykle prosty, przez co książkę czyta się naprawdę w zawrotnym tempie.

Jennifer to jedna z najsympatyczniejszych postaci, jaką miałam okazję ostatnio poznać. Jest inteligentna i sprytna, ale nie przemądrzała. Mimo młodego wieku sumiennie wykonywała swoje obowiązki i wykazywała niezwykłą troskę o dobro innych. Moje serce skradł jednak Kwarkostwór, który mimo swojego okropnego wyglądu, nieustannie bronił swojej pani i był po prostu kochany, przez co nie dało się go nie polubić.

Książka jest przede wszystkim nastawiona na humor, autor stara się nas rozbawić, co zazwyczaj mu się udaje. Na kartach Ostatniego smokobójcy ukazał jednak chciwość i pazerność ludzi, którym nie zależało na smoku, nie obchodziły ich następstwa, jakie mogła przynieść jego śmierć. Zależało im tylko na korzyściach, jakie będą mogli czerpać po zajęciu rozległych i żyznych Smoczych Ziem.
Dużym minusem były dla mnie ilustracje pojawiające się na kartach książki. Nie było ich wiele, jednak zawsze traktuję takie powieści pobłażliwiej. Po prostu nie potrafię traktować zbyt poważnie książki, w której bohaterowie są przedstawieni jak postacie z kreskówki. Bardzo tego żałuję, bo Ostatni smokobójca jest naprawdę świetną pozycją, która jednak przez to znacznie spadła w moich oczach.

Książka jest skierowana raczej do młodszych czytelników, jednak mogę zapewnić, że spodoba się także starszej młodzieży obojga płci. Powieść utrzymana w żartobliwym tonie dostarczy dobrej rozrywki na kilka godzin. Jeśli szukacie zabawnej książki z domieszką magii, to jak najbardziej polecam sięgnąć po Ostatniego smokobójcę, który stanowi początek dobrze zapowiadającej się serii.



Ostatni smokobójca | Pieśń kwarkostwora

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka