Powstańcie, póki możecie („Blackout")


Nadszedł ten dzień, kiedy nareszcie zebrałam się w sobie, by opisać uczucia, które wzbudziło we mnie zakończenie trylogii Miry Grant. Wszystko zaczęło się od Feed, które było dla mnie niemałym zaskoczeniem, Deadline okazało się świetną kontynuacją, a jak przy dwóch poprzednich tomach wypadł finał Przeglądu Końca Świata?

Wszystko zmierza ku końcowi. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdzie zakończyło się Deadline. Nie mamy żadnych przeskoków w czasie, jak było w przypadku drugiego tomu. Dotychczasowe problemy blakną przed wyzwaniem, jakie stoi przed bohaterami. Czy uda im się ujawnić międzynarodowy spisek? Czy ludzie wreszcie poznają prawdę?

Po Deadline bardzo ciężko było mi się zabrać za Blackout. Z jednej strony chciałam jak najszybciej poznać dalsze losy Redakcji Przeglądu Końca Świata, natomiast z drugiej strasznie żałowałam, że to już koniec. Właśnie z tego powodu czytanie Blackout zajęło mi więcej czasu niż dwóch poprzednich tomów razem wziętych, pomimo że ostatnią część za sprawą dwutorowej narracji pochłaniałam w jeszcze szybszym tempie.

Muszę przyznać, że obawiałam się tego, jak autorka postanowi zakończyć całą trylogię i niestety trochę się zawiodłam, ponieważ spiski, o których mowa była już w pierwszym tomie, nie były wielkim zaskoczeniem. Zaczęłam mieć już swoje przypuszczenia przy czytaniu Feed i wcale tak bardzo się nie pomyliłam. Miałam nadzieję, że autorka obierze całkiem inny kierunek i kilka spraw rozwiąże inaczej. Mimo wszystko uważam jednak, że Blackout jest bardzo dobrym zakończeniem, może nie zaskoczył i nie wciągnął mnie tak bardzo, jak Feed, ale nadal utrzymuje wysoki poziom.

Trylogia Przeglądu Końca Świata trafiła na półkę z ulubionymi książkami i na pewno jeszcze nieraz do niej wrócę, bo to właśnie dzięki niej przekonałam się do zombie. Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, bo wcześniej nie przepadałam za nimi, ale jak widać wszystko może się wydarzyć. Z czystym sercem polecam Wam tę trylogię pełną intryg, spisków i zombie, która jest połączeniem różnych gatunków. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu, mimo to warto sięgnąć, chociaż po pierwszy tom, by samemu się o tym przekonać.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka