Walka z przeznaczeniem

Polscy czytelnicy od dawna wyczekiwali kolejnego tomu o przygodach Celaena Sardothien i ja również należałam do tego grona. Po nagłym i dość dramatycznym zakończeniu drugiego tomu wyczekiwałam pojawiania się kontynuacji, która za granicą miała premierę rok wcześniej. Miałam duże wymagania wobec Dziedzictwa ognia, ale Sarah J. Maas przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Od dawna nie czytałam tak dobrego, dopracowanego i grającego na uczuciach fantasy, które pochłonęłoby mnie bez reszty.

Celaena przeszła już wiele. Teraz przyjdzie jej się zmierzyć z własną przeszłością, którą chciała pogrzebać głęboko w odmętach pamięci. Tragiczna wydarzenia sprzed lat i bolesne wspomnienia zaczynają jednak wypływać na powierzchnię. Dziewczyna jest zmuszona podjąć decyzję, czy stoczy walkę z własnymi demonami i zaakceptuje swojej dziedzictwo czy wycofa się w cień i pozwoli złu zawładnąć Erileą?

W poprzednich tomach mogliśmy śledzić wydarzenia z kilku punktów widzenia i podobnie jest w Dziedzictwie ognia. Książę Dorian i Chaol opisują nam wydarzenia rozgrywające się w stolicy, którą opuściła Celaena. Oprócz dobrze znanych z dwóch pierwszy tomów bohaterów autorka wprowadziła także nowe postacie, które również pokazują nam swój punkt widzenia. W historię naszej zabójczyni zostały wplecione rozdziały z narracją Manon - czarownicy z klanu Żelaznozębnych, które urządzają turniej, gdzie rywalizują o dominację z innymi klanami. Na samym początku pojawia się również nowy główny bohater – nieśmiertelny Książe Rowan, który będzie towarzyszył bohaterce przez całą powieść. Nie wiem, jak wyrazić w słowach moje uwielbienie dla tej postaci. Początkowo Rowan był bardzo zamknięty, ostry i szorstki wobec Celaeny, nie potrafił odnosić się do niej inaczej niż z wyraźnie widoczną wrogością. Dopiero później ujawnił swoje głęboko skrywane uczucia. Okazał się wrażliwym, wiernym i oddanym towarzyszem naszej bohaterki, a sceny z udziałem tej dwójki były zdecydowanie moimi ulubionymi momentami całej powieści. 

Dziedzictwo ognia niesamowicie gra na emocjach czytelnika, który z uwagą i skupieniem śledzi opisy walk i przeciwności, jakie stoją przed główną bohaterką, ale wzrusza się, gdy na wierzch wypływa tragiczna przeszłość bohaterki. Lektura niejednokrotnie zapiera dech w piersi i nie pozwala się od siebie oderwać. Na przeczytanie trzeciego tomu serii Szklany tron potrzebowałam zaledwie jednego dnia, co według mnie jest zrozumiałe ze względu na to, że tak długo na nią czekałam. Sarah J. Maas dopracowała swoją powieść w każdym względzie. Czytelnik ma wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu, a wydarzenia nie mogłyby potoczyć się inaczej. Bohaterowie wykreowani przez autorkę są ludzcy i prawdziwi, a każdy z nich ma własną historię i przeszłość. Znamy motywy ich postępowania, wiemy, dlaczego kierują nimi takie a nie inne uczucia.

Dziedzictwo ognia to długo wyczekiwana kontynuacja jednaj z moich ulubionych serii. Zawsze mam problem z sensownym doborem słów przy recenzji książki, którą po prostu pokochałam. Mam nadzieję, że na kolejny, czyli czwarty już tom nie przyjdzie nam czekać równie długo jak na trzeci. Jeżeli czytaliście dwa poprzednie tomy, to jak najszybciej zabierajcie się za Dziedzictwo ognia, a jeśli nie mieliście jeszcze okazji czytać tej serii, to naprawdę nie wiem na co czekacie.

Za książkę dziękuję Redakcji Essentia i Grupie Wzdawnicyej Foksal

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka