Musisz walczyć! Jeśli przegrasz, zginiesz. Jeśli wygrasz, możesz żyć.


Nigdy nie pisałam na blogu o tym, jak wielką miłością darzę jedno anime i mam tu na myśli Naruto. Było to do tej pory jedyne anime, które widziałam, a zaczęłam je oglądać jeszcze w dzieciństwie. Wszystko zmieniło się jednego, zimowego wieczora, gdy całkiem przypadkowo, kiedy nie miałam nic ciekawego do obejrzenia w zanadrzu, zdecydowałam się na Atak tytanów. Kiedyś już czytałam o tym anime na jednym z moich ulubionych blogów, którego autorka niesamowicie je wychwalała. Wtedy nawet włączyłam pierwszy odcinek, ale nie miałam na niego ochoty i Shingeki No Kyojin poszło w odstawkę, ale nigdy więcej.

Ponad sto lat temu ludzkość została zdziesiątkowana przez podobne do ludzi, kilkumetrowe stwory – Tytanów. Aby przetrwać, schroniła się za trzema pierścieniami ogromnych murów. Eren mieszka w dzielnicy przylegającej do Muru Maria, który otacza dwa pozostałe, czyli Rosę i Sinę. Pewnego dnia spokój ludzkości żyjącej w złudnym poczuciu bezpieczeństwa burzy pojawienie się kolosalnego tytana, który robi wyrwę w murze wpuszczając do Shiganshiny swoich pobratymców, rozpoczynając tym samym krwawą ucztę. Tego dnia brutalnie przypomniano ludzkości o strachu życia pod ich panowaniem i upokorzeniu egzystowania w klatce zwanej murem...

Naruto uwielbiam po prostu od zawsze, ale to w Shingeki No Kyojin udało mi się zakochać już po jednym odcinku. Pierwsza seria liczy ich sobie dwadzieścia pięć i obejrzałam wszystkie w zaledwie kilka godzin. Podczas oglądania myślałam tylko: „Co będzie dalej, co będzie dalej, CO BĘDZIE DALEJ!” i z obłędem oglądałam odcinek za odcinkiem. Z jednej strony żałuję, że tak długo wzbraniałam się przed obejrzeniem tego anime, natomiast z drugiej jestem szczęśliwa, że nie zrobiłam tego wcześniej, bo druga seria ma mieć premierę dopiero w tym roku, a pierwsza została wyemitowana w 2013. Nie wiem, jak wytrzymałabym trzy lata, skoro już teraz oglądam te same odcinki raz po raz, mając nadzieję, że doszukam się czegoś nowego i po prostu nie mogę się przestać.

Niezwykle ciekawy według mnie jest już sam pomysł przedstawienia tytanów w tym anime. Praktycznie nic o nich nie wiadomo, oprócz tego, że ciągle pragną ludzkiego mięsa. Otacza je aura tajemniczości, a z samym ich istnieniem wiąże się sekret, do którego klucz ma Eren, jednak droga, jaką musi przebyć, by go odkryć, jest długa i niebezpieczna. Tajemnice mnożą się w zawrotnym tempie, a każdy kolejny odcinek jest coraz ciekawszy od poprzedniego. Interesujące jest również osadzenie wydarzeń w czasie i miejscu, ponieważ żołnierze używają specjalistycznego sprzętu do walki, ale inni ludzie żyją jak w średniowieczu. 

Erena od zawsze interesował zewnętrzny świat. Marzył o wstąpieniu do elitarnego oddziału Zwiadowców, którzy walczą z Tytanami na ich terenie. Po ataku na Shiganshinę i śmierci matki, chłopak zdecydował się wstąpić w szeregi żołnierzy walczących z potworami. Za nim poszła dwójka jego przyjaciół – Armin i Mikasa. Każdy bohater w tym anime ma własną historię, ale oczywiście nie poznajemy ich wszystkich w pierwszej serii. Trzeba się mieć jednak na baczności, ponieważ nie wiesz, kiedy twój towarzysz wbije Ci nóż w plecy. Nie wiesz, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, ani dlaczego postępuje w ten sposób. Tego mam nadzieję, dowiemy się w następnych seriach. Oprócz trójki głównych bohaterów do grona moich ulubionych trafił również Levi, a właściwie młodszy kapral Levi należący do Zwiadowców, który jest ponury, zamknięty i gburowaty, ale zabójczy, a jego historię możemy poznać w jednej z pobocznych serii.

To anime wzbudza całą masę uczuć i według mnie nie służy tylko rozrywce. Opowiada o walce o wolność, o pragnieniu wyrwania się z klatki i poznaniu świata. O przyjaźni, zdradzie i strachu, ale przede wszystkim o życiu i walce o prawo do niego. Mamy tu również miłość, wiarę i poświęcenie dla bliskich, ale i dla całej ludzkości, która być może pewnego dnia zda sobie sprawę, co tak naprawdę trzyma ją na uwięzi i na własne oczy ujrzy zewnętrzny świat. 

Shingeki no Kyojin to genialne anime, które z odcinka na odcinek robi się coraz bardziej mroczne i tajemnicze. Nawet jeśli nie jesteście fanami anime, a może wręcz go nie lubicie, to zabierzcie się za Atak tytanów, który według mnie skruszy każdy opór. Nie wiem, jak jeszcze bardziej zachęcić do obejrzenia tego anime, więc jeśli macie zamiar się za nie zabrać, to koniecznie mi o tym napiszcie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka