Musimy wniknąć w żywioł, aby zyskać moc


W Samotnym Mieście surogatki są szkolone i przygotowywane do swojej roli w specjalnych placówkach. Po zakończeniu nauki trafiają na aukcję, gdzie zostają sprzedane arystokracji i bogatym mieszkańcom wewnętrznych kręgów. Mają wydać na świat ich potomka, gdyż oni sami nie są do tego zdolni, jednak cena jest bardzo wysoka. Po piekle, jakie Violet przeszła w Pałacu Jeziora, gdzie znalazła również miłość, dziewczyna ucieka. Ucieka na Farmę, w której znajdzie nie tylko bezpieczne schronienie, ale i odpowiedzi na pytania dotyczące drzemiącej w niej mocy.

Pierwsze spotkanie z twórczością Amy Ewing wspominam bardzo miło. Klejnot okazał się interesującą, ciekawą i wciągającą, książką, której zakończenie przyniosło więcej pytań, niż odpowiedzi, dlatego z wielką chęcią zabrałam się za Białą różę. Akcja drugiego tomu rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym autorka postanowiła zakończyć Klejnot, dlatego powracamy do dobrze znanych bohaterów, mając wrażenie, że wcale ich nie opuściliśmy.

Po lekturze całej powieści widać wyraźnie, że Biała róża jest bardzo nierówna. Przez prawie dwieście stron główni bohaterowie uciekają przez kolejne kręgi z zamiarem dostania się na Farmę, czyli najbardziej oddalony od Klejnotu krąg. Jak można się domyślić, w końcu im się to udaje, jednak zajmuje im to ponad połowę książki. Sam jej początek,ę który kontynuował bezpośrednio wydarzenia z poprzedniego tomu, był tak samo ciekawy, jak Klejnot, jednak z każdą kolejną stroną zaczęłam się coraz bardziej zniechęcać, a cała akcja została niesamowicie rozwleczona, dlatego miałam wrażenie, że wlecze się w żółwim tempie. Według mnie autorka za bardzo rozciągnęła całą ucieczkę Violet, szczególnie że Biała róża jest krótsza niż Klejnotu.

Kiedy bohaterowie docierają w końcu do bezpiecznej przystani, byłam już podobnie jak oni niesamowicie znużona i wymęczona. Wielokrotnie musiałam odkładać książkę na bok, ponieważ miałam już po prostu dość. Po zapoznaniu się z otoczeniem w dość niedługim na szczęście czasie, dochodzimy do tematu Augurii i historii, która stoi za powstaniem Samotnego Miasta. Jest to zdecydowanie najciekawszy i jedyny fragment tej książki, który zdołał mnie bardziej zainteresować, gdyż okazuje się, że przed przejęciem władzy przez arystokrację sytuacja na wyspie przedstawiała się całkiem inaczej. Za mocami Violet, która w tym tomie uczy się ich używać również stoi dłuższa historia, którą poznajemy na kartach Białej Róży. Autorka postanowiła w swojej książce pójść w stronę żywiołów i to z nimi mają związek moce surogatek. Główna bohaterka jest oczywiście, jak można się domyślić już na początku bardzo potężna, dlatego to właśnie ona została wybrana do tego, aby uwolnić miasto spod władzy arystokracji.

Biała róża jest według mnie zdecydowanie gorsza od Klejnotu. Miałam nadzieję, że kiedy wyjdziemy poza mury wewnętrznych kręgów, wszystko dopiero zacznie dziać się naprawdę, a stało się wręcz przeciwnie, bo oprócz odpowiedzi na pytania dotyczących mocy Violet nie działo się nic, co porwałoby mnie i wciągnęło w tę historię, jak było w przypadku pierwszego tomu. Strasznie wymęczyłam się przy tej książce, ale i tak pewnie sięgnę po ostatni tom, ponieważ jestem ciekawa zakończenia tej historii. Z mojej strony po tym tomie nie mogę z czystym sercem polecić Wam sięgnięcia po przygody Violet, bo chociaż pomysł był ciekawy, to autorka poległa z jego wykonaniem.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka