Nadzieja umiera ostatnia...


Po nieoczekiwanym i zaskakującym zakończeniu Złotego syna nie mogłam się doczekać sięgnięcia po Gwiazdę zaranną i poznania dalszych losów bohaterów. Całkowicie zakochałam się w dwóch poprzednich tomach trylogii Red Rising, które były genialne i całkowicie podbiły moje serce. Kiedy w końcu książka wpadła w moje ręce, okazało się, że jest ona zdecydowanie grubsza niż dwa poprzednie tomy i niesamowicie się z tego powodu ucieszyłam. Odwlekałam jednak z sięgnięcie po nią, ponieważ nie chciałam jeszcze żegnać się z tym światem, a gdy już rozpoczęłam lekturę, pochłonęłam ją jednym tchem i w zdecydowanie zbyt krótkim czasie. 

Pierce Brown podobnie jak w dwóch pierwszych tomach zachwyca swoim stylem, który jest lekki i łatwy w odbiorze, ale nie banalny i pospolity. Jego książki pełne są pięknych i podniosłych słów, które trafiają w samo sedno i przemawiają do czytelnika. Czytanie tej historii przypomina prawdziwy emocjonalny rollercoaster. W jednej chwili śmiałam się za sprawą Sevra, kilkanaście stron potem siedziałam z zapartym tchem na krawędzi krzesła i śledziłam przebieg bitwy, by zaraz potem uronić kilka łez przez śmierć jednego z ulubionych bohaterów.   

Jeżeli myśleliście, że w dwóch pierwszych tomach było wiele strategii, działań wojennych i scen bitew to Gwiazda zaranna bije je na głowę. Całą ta trylogia jest opowieścią o walce o wolność i wartości, dlatego pełno w niej opisów starć, jednak każdy tom przedstawia je w inny sposób. W Złotej krwi skupialiśmy się na szkolnych potyczkach między bohaterami. W Złotym synu autor przedstawił wewnętrzny konflikt pomiędzy Złotymi, natomiast Gwiazda zaranna ukazuje wojnę totalną, w której biorą udział wszystkie kolory. Pełno w tej książce akcji, która jest wartka i wciągająca, przez co nie można się od niej oderwać choćby na chwilę.

Bohaterowie wykreowani przez autora są dynamiczni, nieustannie się zmieniają i ewoluują. Wszyscy przeszli bardzo długą drogę na przestrzeni tych trzech tomów, zanim dotarli do momentu, w którym są gotowi kształtować przyszłość i wziąć los we własne ręce. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo pokochałam Darrowa, Sevra, Ragnara, Mustang i Wyjców, a także innych. Podziwiałam ich, a także ich ideały, za które walczyli. Każdy jest inny i na swój sposób wyjątkowy, a przy tym niepozbawiony wad.

Wobec tej książki miałam wielki oczekiwania i muszę przyznać, że Gwiazda zaranna przerosła je wszystkie. Podczas czytania obawiałam się jedynie zakończenia, ponieważ miałam już taką sytuację, w której jedna z moich ulubionych historii miała okropny epilog i bałam się, że zniszczy ono mój odbiór całej książki. Na ostatnich stronach akcja po prostu pędzi i zaskakuje, jednak zaraz potem na kolejnych kartach książki wiele się wyjaśnia, wątki zostają rozwiązane, a niedokończone sprawy domknięte. Pierce Brown kończy swoją trylogię w pewnym sensie w otwarty sposób. Pokazuje, w jakim kierunku potoczą się losy bohaterów, czym mają zamiar się teraz zająć i co zrobią dalej ze swoim życiem. O ile nie przepadam za otwartymi zakończeniami, to finał Gwiazdy zarannej jest pełen nadziei i optymizmu. Pokazuje, że najpierw trzeba coś zniszczyć, aby budować i, że wszystko wokół nas jest dziełem ludzkich rąk.

Gwiazda zaranna to niesamowita książka, a do tego genialne zakończenie jednej z moich ulubionych trylogii. Niezwykle trudno było mi się rozstać z bohaterami i ze światem wykreowanym przez autora, do których bardzo się przywiązałam przez trzy tomy. Jeżeli dwie poprzednie części tej trylogii Wam się podobały, to bez obaw sięgajcie po Gwiazdę zaranną, a jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością Pierce'a Browna, to jak najszybciej sięgajcie po Złotą krew oraz kolejne tomy i rozpływajcie się nad nimi tak jak ja, ponieważ to jedna z najlepszych historii, jaką miałam okazję czytać.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Drageus 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka