Wirtualna rzeczywistość, a prawdziwe życie

Pierwszą książką Jamesa Dashnera, jaką miałam okazję czytać, był Więzień labiryntu, który, choć podobał mi się, to nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia, jakiego się spodziewałam po tylu pozytywnych opiniach. Sytuacja miała się jednak całkiem inaczej, gdy w zeszłym roku sięgnęłam po pierwszy tom trylogii Doktryna śmiertelności, czyli W sieci umysłów, który wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Zostałam pozytywnie zaskoczona, gdyż książka okazała się niezwykle ciekawa i wciągająca. Nic więc dziwnego, że sięgnęłam po jej kontynuację, czyli Regułę myśli.

Po wydarzeniach, które rozegrały się na Ścieżce, świat Michaela się rozsypał. Chłopak wreszcie poznał prawdę, prawdę, która odmieniła całe jego życie. Życie, które tak naprawdę nie było realne, było tylko fikcją, aranżacją. Nic już nie będzie takie samo. Świat ogarnia chaos, a Michael jest jednym z elementów wielkiego planu cyberterrorysty.

Pierwszy tom Doktryny śmiertelności fascynował mnie. Wciągnęłam się w świat wykreowany przez autora, w stworzoną przez niego wirtualną rzeczywistość, gdzie wszystko było możliwe. Wartka akcja i jej nieoczekiwane zwroty sprawiały, że nie mogłam się po prostu oderwać od W sieci umysłów. Muszę niestety jednak przyznać, że Reguła myśli trochę mnie rozczarowała. Pomiędzy początkiem tej książki i jej zakończeniem, które trzymają poziom poprzedniej części, wieje i to mocno... nudą. Fabuła ciągnie się niemiłosiernie, opisy stały się nagle niesamowicie rozwleczone, tak, że z trudem przebrnęłam do ciekawszej części.

W książce podobnie jak w pierwszym tomie została zastosowana narracja trzecioosobowa. Styl Jamesa Dashnera pozostał prosty, jednak w tym tomie wydawał mi się momentami zbyt banalny. Odbiór książki jest łatwy głównie dzięki językowi. Regułę myśli ze względu na podział na rozdziały i podrozdziały, jak było również w przypadku W sieci umysłów, czyta się szybko, pomimo że większość rozdziałów to po prostu nuda, nuda i jeszcze raz nuda.

Zakończenie W sieci umysłów naprawdę mnie zaciekawiło, ale końcówka Reguły myśli sprawiła, że nie mogę się doczekać finału tej trylogii. Choć drugi tom Doktryny śmiertelności okazał się słabszy niż pierwszy, a książka miała gorsze i lepsze momenty, to uważam ją jednocześnie za ciekawszą od poprzedniej części. Nie mogę jej polecić z czystym sumieniem, do Was należy wybór, czy chcecie męczyć, by móc sięgnąć po kolejny tom, który może okazać się lepszy. 


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka