Prześladowana i ścigana Alina, która posiada wyjątkową moc
przyzywania słońca, zdała sobie sprawę, że może się ukryć, ale nie może uciec.
Musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem, dlatego powraca do miejsca, w którym
wszystko się zaczęło. Nie jest już jednak zagubioną i słabą asystentka
kartografa, ale potężna Griszą, kochaną przez ludzi, którzy uważają ją za
świętą. Alina przekonała się, że ciemność nie umiera. Czy uda jej się przegnać
cień, który coraz szerzej rozciąga się nad Ravką? Czy wystarczy silna wola
i dobre chęci, a także pomoc niesławnego korsarza, aby ocalić kraj spowity
mrokiem?
Leigh Bardugo podbiła moje serce pierwszym tomem
trylogii Grisza. Nie mogłam się doczekać sięgnięcia po kontynuację Cienia
i kości, a także powrotu do Ravki i ponownego spotkania dobrze
znanych bohaterów.
Świat wykreowany przez autorkę oczarował mnie już na samym początku. Jest
baśniowy, ale i mroczny, czasami wręcz mistyczny. Posiada swój niezwykły i
niepowtarzalny klimat. Kiedy ponownie do niego wkroczyłam, poczułam się
niesamowicie, tak samo, jak podczas czytania pierwszego tomu. Wszystko w
wykreowanym przez autorkę świecie jest według mnie intensywniejsze. Barwy,
uczucia i otoczenie, które Leigh Bardugo maluje przy pomocy
plastycznych opisów, to wszystko sprawia, że nie można nie zachwycać się
światem, w którym rozgrywają się wszystkie wydarzenia.
Już na początku powieści zostajemy rzuceni na głęboką wodę. W Cieniu i Kości mogliśmy poznać świat powieści, a także prawa, jakimi się rządzi, dlatego drugi
tom czyta się o wiele łatwiej niż pierwszy, choć ja akurat nie mam z tym
problemu, bo uwielbiam poznawać nowe światy. W Szturmie i gromie nie ma już
długiego wstępu, który był konieczny i bardzo potrzebny na początku tej
historii, dlatego już na pierwszych stronach rzucamy się w wir akcji.
Autorka świetnie wykreowała bohaterów swojej powieści. W Szturmie i Gromie Alina zyskała pewność siebie, której tak jej brakowało, a także odnalazła w
sobie zadziorny charakter. Zaakceptowała to, że nie może uciec,
a Ravka jej potrzebuje. Według mnie dojrzała, nie zachowywała się już
jak głupiutka nastolatka, która może wszystko ze względu na swoją moc.
Oczywiście zdarzały się momenty, w których nie mogłam jej znieść, a jej
zachowanie było bardziej niż irytujące. Najbardziej kuła mnie w oczy jej
relacja z Malem, którego po prostu nie znoszę. Wydaje mi się, że Mal
potrafi tylko dramatyzować i stroić fochy, albo okazywać zazdrość. Nie
polubiłam go w pierwszym tomie i to nie uległo zmianie. Ku mojemu zaskoczeniu w
książce pojawiła się nowa postać, którą pokochałam nawet bardziej
niż Darklinga. Chodzi mi o tajemniczego bohatera, który rzuca talentami na
prawo i lewo, ma świetne poczucie humoru i potrafi zaskakiwać. Osoby, które
czytały ją tę książkę na pewno wiedzą, kogo mam na myśli.
Szturm i Grom to pełna magii i akcji kontynuacja, która
okazała się jeszcze lepsza niż pierwszy tom. Autorka nadała w niej konkretny
kierunek całej historii, wszystko nabrało większego znaczenia, a także sensu.
Zakończenie pozostawiło mnie z masą pytań i niewiadomych, dlatego już nie mogę
doczekać się Ruiny i Rewolty, której z drugiej strony nie chcę jeszcze
czytać, bo nie dopuszczam do siebie jeszcze myśli o pożegnaniu się z tą
historią. Polecam ją jednak bardzo miłośnikom barwnych i wciągających książek
fantastycznych, podczas których czytania tracimy poczucie czasu i
przestrzeni.
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Księgarni internetowej Bookmaster.pl
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz