Sztylet rodowy to moje pierwsze spotkanie z twórczością
Aleksandry Rudej, a zarazem pierwszy tom jej nowej trylogii. Słyszałam bardzo
wiele pozytywnych opinii na temat innych powieści tej autorki, które zostały
wydane w Polsce już jakiś czas temu, dlatego zachęcona nimi, jak i kierowana
własną ciekawością, postanowiłam, że sama sprawdzę, o co tak naprawdę chodzi w
tym całym szale na fantastykę rosyjską i ukraińską, którą wszyscy na około mi
polecają.
Koniec wojny dla Mili oznacza tylko brak pracy. Runęły marzenia o karierze i
wielkiej chwale, pozostały za to niewielkie umiejętności magiczne i kieszenie
świecące pustkami. Co zrobić w takim wypadku? Odpowiedź na to pytanie nie jest
jednak tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać, gdyż jedynym słusznym
rozwiązaniem jest zgłoszenie się na posadę królewskiego posłańca. Nie szkodzi,
że do towarzystwa dostanie Ci się całkiem osobliwa gromadka. Przed Milą ogrom
pracy oraz nauki, przeciwności i trudności czają się na każdym kroku, a w takim
wypadku zadanie może okazać się o wiele cięższe, niż wygląda na pierwszy rzut
oka.
Sztylet rodowy to gratka dla fanów fantastyki, którzy szukają lekkiej i mniej
wymagającej lektury, ale także dla osób, które do fantastyki nie są szczególnie
przekonane. Autorka przedstawiła wszystko w niezwykle przystępny sposób, a
podczas czytania trudno nie uśmiechać się bez przerwy i nie wybuchać, co jakiś
czas śmiechem. Mogłoby się wydawać, że krasnoludy, elfy i trolle są już
utartymi rasami, pojawiającymi się w wielu powieściach, które nie mogą nas
zaskoczyć. Stało się jednak wręcz przeciwnie. Autorka świetnie nakreśliła
wszystkich bohaterów, a kluczowe postacie mogą pochwalić się genialną kreacją.
Główną bohaterką jest Mila, która nie rwała się na wojnę, by wykorzystać swoje
ograniczone umiejętności magiczne. To dziewczyna, która twardo stąpa po ziemi i
potrafi sobie poradzić w prawie każdej sytuacji. Zyskała sobie moją sympatię bardzo szybko i ogólnie rzecz biorąc, bardzo ją polubiłam, podobnie jak i całą jej dziwaczną kompanię, do której należy pewien zakochany troll, niezdarny krasnolud, elf o depresyjnych skłonnościach, porywcza wojowniczka i arogancki kapitan.
Nieodłączną częścią tej książki jest przede wszystkim humor, nie tylko słowny,
ale także sytuacji i bohaterów. Jeśli akurat przytrafił Ci się gorszy dzień i
potrzebujesz czegoś, co podniesie Cię na duchu, to bez wahania sięgaj po
Sztylet rodowy. Przy tej książce nie można pozostać smutnym, a powstrzymanie
głupkowatego uśmiechu przychodzi z trudem.
Dzięki motywowi podróży, który odgrywa w tej książce bardzo znaczącą rolę, mamy
okazję bliżej poznać świat wykreowany przez autorkę, który wciąga od pierwszej
strony. Książka ma ponad trzysta stron, jednak kiedy już rozpocznie
się lekturę, jej przerwanie jest praktycznie niemożliwe i trzeba dotrzeć do samego
końca. Czyta się ją niesamowicie szybko i dosłownie jest to lektura na jeden
wieczór.
Sztylet rodowy to przezabawna i wciągająca opowieść, która
oczarowała mnie całkowicie. Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji tej
trylogii, która nosi tytuł Sztylet zaręczynowy. Jestem bardzo ciekawa, co
autorka przygotowała dla nas w kolejnej części i jak dalej potoczą się losy
bohaterów. Mam również nadzieję, że drugi tom okaże się dłuższy niż Sztylet
rodowy, który jak na tak przyjemną lekturę był dla mnie o wiele za krótki.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej platon24.pl
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz