I żyli długo i…


Wolha Redna, naczelna wiedźma Dogewy, opuszcza dolinę w celu zebrania materiałów do pracy, która ma pomóc jej zdobyć upragniony tytuł bakałarza trzeciego stopnia. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja. Tak naprawdę młoda wiedźma, przerażona wizją zbliżającego się ślubu pragnie, choć na chwilę uciec od zgiełku przygotowań, zakosztować wolności i przemyśleć swoją decyzję. Rusza na trakt, gdzie czekają na nią kolejne przygody, a także liczne niebezpieczeństwa. Okazuje się bowiem, że ktoś pragnie jej głowy i to niekoniecznie w połączeniu z resztą ciała. Czy wiedźmie uda się po raz kolejny wyjść cało z opresji?

Wiedźma Naczelna to trzeci tom przygód Wolhy Rednej i jednocześnie zwieńczenie jej historii. Nie jest do jednak koniec Kronik Belorskich, gdyż cała seria liczy sobie sześć części, więc przed nami jeszcze niejedna przygoda w magicznym świecie Belorii. Fabuła tego tomu rozpoczyna się mniej więcej rok po zakończeniu akcji Wiedźmy Opiekunki. Wolha jest zaręczona z Lenem, a ślub zbliża się wielkimi krokami. Dziewczynie jednak nie spieszy się stanąć na ślubnym kobiercu. Choć bardzo kocha wampirzego władcę, wizja małżeństwa ją przeraża. Nic więc dziwnego, że ucieka na trakt, gdzie może być zwykłą wiedźmą zajmującą się niezwykłymi przypadkami.

Początek tej książki stanowią pozornie dwie niezwiązane ze sobą historię – kolejne przygody Wolhy, ściśle związane z jej profesją. Dopiero później ta historia nabiera wyraźniejszych kształtów, pojawiają się bohaterowie znani z poprzednich tomów, a główny wątek staje się bardziej widoczny. Wolha nic się nie zmieniła i chwała jej za to. Nadal jest wredną, sarkastyczną wiedźmą, która tak naprawdę ma ogromne serce. Mamy jednak okazję poznać znanych już bohaterów z całkiem innej strony. W książce pojawiają się w mniejszym lub większym stopniu: troll Wal, wojowniczka Orsana, wampir Rolar, przyjaciółka Wolhy Welka i oczywiście Len. Nie brak tu charakterystycznego dla tej historii humoru i zabawnych sytuacji, z których słynie autorka.

Jedyny zarzut, jaki mam wobec tej książki to jej budowa. Wiedźma Naczelna liczy sobie prawie pięćset stron, a ma tylko pięć rozdziałów i epilog. W poprzednich tomach rozdziały też nie były zbyt krótkie, ale z pewnością było ich o wiele więcej. W tej części są one strasznie długie, mają mniej więcej po sto stron, co nie jest zbyt wygodne. Nie zawsze mam możliwość czytać ciągiem przez kilka godzin i czasami muszę po prostu przerwać czytanie, a o wiele lepiej jest skończyć rozdział niż przerywać lekturę w środku akcji. Oczywiście pojawiają się jakieś drobne przerywniki w rozdziałach, jednak i tak moim zdaniem nie było ich dostatecznie wiele.

Wiedźma Naczelna to idealne zwieńczenie historii Wolhy, która ostatecznie doczekała się swojego szczęśliwego zakończenia. Ten tom podobnie, jak dwa poprzednie trzyma bardzo wysoki poziom, według mnie jest niemal tak dobry, jak Wiedźma Opiekunka, która jednak pozostała moim ulubionym tomem. Z jednej strony jest mi trochę przykro, że to koniec przygód Wolhy, z drugiej jestem jednak zadowolona, że autorka nie przeciągała na siłę jej historii. Jeżeli szukacie książek nastawionych całkowicie na rozrywkę, pełnych magii i humoru to Kroniki Belorskie Olgi Gromyko idealnie sprawdzą się w tej roli. Osobiście już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejne tomy i ponownie odwiedzę magiczny świat Belorii.



Za książkę dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka