Leonard różni się od swoich rówieśników. W
swoje osiemnaste urodziny, o których nikt nie pamięta, postanawia rozliczyć się
z przeszłością i pozbywając się przy tym nurtujących wspomnień. Z tej okazji
goli głowę na łyso, szykuje trzy prezenty, które owija różowym papierem i z
niemieckim Waltherem P38 w plecaku, idzie spędzić ostatni dzień w szkole.
Leonard, który prowadził nas przez książkę
genialną pierwszoosobową narracją, jest osobą o skomplikowanym charakterze,
której przemyślenia wydają się absurdalne, jednak nie mamy podstaw ich
podważyć. Wyróżnia się wśród swoich kolegów inteligencją i prowadzącą refleksję
na temat inności, wiary i sensu dalszego życia. W dniu osiemnastych urodzin,
zapomniany i opuszczony daje się ponieść szaleństwu postanawiając zakończyć
swoje krótkie i treściwe życie, zabierając wraz z sobą byłego
przyjaciela.
Pozostali bohaterowie wykreowani przez
Quicka to po prostu dziwacy, którzy nie potrafią myśleć w racjonalny sposób.
Pojawiają się na kartach tej historii, sprawiając, że ona sama staje się
jeszcze straszniejsza. Nie potrafilibyśmy zrozumieć ich postępowania, gdyby nie
autor, który sprawia, że wszystko łączy się nagle w spójną i sensowną całość.
Po raz kolejny Quick skłania nas do
refleksji na podstawie przemyśleń Leonarda, które są wręcz przerażające. Nie
jest to książka, obok, której można przejść obojętnie, gdyż wszystkie
przemyślenia Leonarda, są jak najbardziej szczere i prawdziwe. Zawierają w
sobie życiowe prawdy i przykłady z życia, co nie powinno wydawać nam się absurdalne,
ponieważ jest to główny sens tej książki.
Listy, które Leonard pisze do siebie z
przyszłości, ukazują optymistyczne spojrzenie na nią. Autor pokazuje, że warto
przetrwać najcięższy okres swojego życia, by potem przeżyć wojnę i zagładę
nuklearną, która zaleje świat, a ludzie będą żyli w miastach nad wodą. Zostaniemy
jednak otoczeni przez ludzi, którzy staną się nam bliscy, abyśmy wspólnie mogli
dożyć swoich ostatnich dni w spokoju, mieszkając na latarni morskiej.
Zanim sięgnęłam po twórczość Quicka,
przeczytałam wiele recenzji i muszę przyznać, że zdania były podzielone. Z
Quickiem jest tak, że albo zakochujemy się w jego stylu, przemyśleniach i
historiach, lub jest on dla nas obojętny, gdyż nie wywarł zbyt dużego wrażenia.
Ja oczywiście należę do tej pierwszej grupy, Quick oczarował mnie swoim lekkim
stylem, a jednocześnie trudną tematyką, której nie można zignorować i którą
powinno się wręcz koniecznie poruszyć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz