Postanowiłam wprowadzić nowy cykl, który będzie traktował wyłącznie o okładkach książek. Dzisiaj wybór padł na porównanie okładek polskich z zagranicznymi, ale to nie będzie jedyna odsłona tego cyklu. W tym wpisie będę wybierać okładki książek jednotomowych, które bardziej mi się podobają i dlaczego. Wybrałam pięć, ponieważ nie czytam dużo książek jednotomowych, a zazwyczaj właśnie takie są wydawane w oryginalnych okładkach.
Morze spokoju - Katja Millay
„Morze spokoju" to książka, która
miała głośną premierę zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jej polskim wydaniem
zajęło się Wydawnictwo Jaguar i to ono zaprojektowało oprawę graficzną. Z tego
co czytałam to wielu osobą podoba się polska okładka, jednak mi nie do końca
przypadła do gustu. Okładka nie jest wcale najgorsza, według mnie jest po
prostu ładna. O wiele bardziej by mi się spodobała, gdyby nie ta "sztuczna
dziewczyna" na samym środku. No proszę Was, kto tak wygląda? Bardziej podoba mi się oryginalna okładka, która jest po prostu piękna. Rozlany jogurt to według mnie bardzo
ciekawy pomysł na oddanie tytułowego morza, a twarze, które się przy tym
kształtują wyglądają genialnie. Bezapelacyjnie wygrywa oryginalna okładka.
Lawendowy pokój - Nina George
"Lawendowy pokój" to zeszłoroczna premiera, wydana nakładem wydawnictwa Otwarte tym samym debiut niemieckiej pisarki Niny George. Książka wywołała wiele szumu, jednak mnie od początku oczarowała piękna szata graficzna powieści. Zachowana w odcieniach fioletu, pięknie uosabia tytuł, który poza tym ma genialną czcionkę. Nie podoba mi się natomiast oryginalna okładka. Nie chodzi o to, że jest brzydka, ona jest po prostu nudna. Ile już było okładek z kwiatowym motywem? Bardzo dużo, a kolejna książka z taką okładką po prostu nie przyciąga mojej uwagi, dlatego Polska górą!
Dni krwi i światła gwiazd - Laini Taylor
To jedyny wyjątek w tym zestawieniu, kiedy wybrałam okładkę książki z trylogii, a nie powieści jednotomowej. "Dni krwi i światła gwiazd" to drugi tom trylogii "Córka dymu i kości", której Wydawnictwo Amber postanowiło w końcu wydać trzeci tom w Polsce. Nie rozumiem jednak wydawnictwa Amber, które pierwszy tom wydało w oryginalnej okładce, trzeci ma być rozbity na dwie części, jednak również w oryginalnej okładce. Natomiast drugi tom został wydany w nowej, polskiej okładce. Zarówno drugi jak i trzeci tom mają jako kolor "główny/przewodni" żółty i to wcale ze sobą nie współgra, gdy pierwszy tom jest niebieski/lazurowy. Jak można się już domyślić polska okładka w ogóle mi się nie podoba, jest straszna. Jeszcze do tego ten płomień i rekomendacja "New York Timesa", która zajmuje sporą część okładki! To do czego jest tył i skrzydełka? Właśnie nie wiem. Zagraniczna okładka jest natomiast cudowna. Uwielbiam czerwień, która posłużyła tutaj jako akcent, ale wyszło genialnie, więc bez przedłużania: zagraniczna!
Złota skóra - Carla Montero
"Złota skóra" to najnowsza powieść hiszpańskiej pisarki Carli Montero, która swoją polską premierę miała w listopadzie zeszłego roku. Wydaniem książki w Polsce zajął się Dom Wydawniczy Rebis, który wydał również dwie poprzednie powieści autorki. Kolorystyka obu okładek wyraźnie różni się od siebie, mi jednak bardziej podoba się polska wersja. Kolory na polskiej okładce wyraźnie podchodzą pod złoty, natomiast oryginalnej pod ugrowy, bo na złoty to mi nie wygląda, chyba, że niewypolerowany. Dziewczyna na okładce, również bardziej podoba mi się w polskiej wersji, chociaż nie wliczam w to sztucznego wyrazu twarzy, który jest niemal identyczny jak w "Morzu spokoju". Pracownia malarska na dole okładki, jest według mnie o wiele ciekawsza niż ulica Wiednia, to jednak jest kwestia sporna. Wybieram, więc tutaj polską okładkę, która mimo tego sztucznego wyrazu twarzy, podoba mi się bardziej niż oryginalna.
Black ice - Becca Fitzpatrick
Becca Fitzpatrick autorka serii "Szeptem" postanowiła napisać książkę z całkiem innego gatunku niż dotychczas. Rezultatem jej pracy jest książka "Black ice", która polską premierę miała w listopadzie zeszłego roku, a jej wydaniem zajęło się Wydawnictwo Otwarte. Co do okładek to miałam tutaj dylemat, ponieważ żadna za bardzo mi się nie podoba . Polska okładka jest według mnie nudna, oprócz mężczyzny z pomarańczowymi oczami i śniegu, nic nie przyciąga mojej uwagi, chyba że tytuł. Plusem jest natomiast kolorystyka, która wpasowuje się w treść i uosabia znaczenie tytułu. Za to w oryginalnej okładce nie podoba mi się czcionka, jednak całość prezentowałaby się lepiej, gdyby nie takie rozmieszczenie imienia i nazwiska autorki oraz tytułu. Oryginalna okładka ma jednak klimat, którego niestety brakuje naszej polskiej, dlatego stawiam na oryginalną Jest ciekawsza i "mroczniejsza", a mężczyzna stojący pośrodku, wydaje się bardziej prawdziwy, niż ten na polskiej, który wygląda jak wampir.
Czy podoba Wam się taki cykl? Mam robić więcej okładkowych postów? Które okładki najbardziej Wam się podobały? Czy zgadzacie się z moimi wyborami? Czy są jeszcze jakieś zestawienia, które moglibyście polecić?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz