Michael jest graczem, który
bardziej od prawdziwego życia woli wirtualną rzeczywistość.
Nieustannie zanurza się w trumnie, czyli specjalnym urządzeniu
pozwalającym odczuwać wszystko we śnie tak jak na jawie. Możesz
umrzeć, ale śmierć nie oznacza końca. Powracasz do swojego ciała
i w każdej chwili możesz zacząć grę od początku. Przenosisz się
do VirtNetu zarówno umysłem, jak i ciałem, a jeśli jesteś
hakerem, możesz bezkarnie robić wszystko, na co najdzie cię
ochota. Kiedy jeden z graczy zaczyna siać spustoszenie w wirtualnej
rzeczywistości, Michael musi wkroczyć na niezbadane i ukryte w
najgłębszych odmętach VirtNetu ścieżki na poszukiwanie
odpowiedzi, które wpłyną na całe jego życie.
Twórczość
Jamesa Dashnera poznałam przy okazji lektury Więźnia
labiryntu, który podobał mi się, jednak nie dotrwałam do końca
Prób ognia, czyli drugiego tomu tej trylogii. Porównując W sieci
umysłów z Więźniem labiryntu, z całą pewnością pierwszy tom
drugiej trylogii tego autora znacznie bardziej przypadł mi do gustu.
Na początku bałam się, że nie nadążę za wszystkimi nowinkami i
rozwiniętą technologią, jednak autor przedstawił wszystko w tak
przystępny i łatwy do zrozumienia sposób, że moje wcześniejsze
obawy odeszły w zapomnienie, a ja mogłam bez problemów zagłębić
się w lekturze.
Michael jest typowym nastolatkiem, który
pomimo sławy, jaką zyskał w VirtNecie, musi chodzić do szkoły.
Robi to jednak coraz rzadziej, a rodziców, którzy nieustannie
podróżują, nic to nie obchodzi. Michael ma jednak dwójkę najlepszych przyjaciół, którzy są równie dobrymi
hakerami, jak on. Poznali się w VirtNecie, a dzięki swoim
umiejętnością zyskali wiele różnych ksywek, które nie
przysporzyły im przyjaciół. Bryson i Sara razem z
Michaelem wyruszają na poszukiwanie Kaine'a-gracza siejącego
spustoszenie, o którym nikt tak naprawdę nic nie wie. Trójka
przyjaciół tworzy zgraną i dobrną paczkę, która momentami
rozumie się bez słów. Oprócz nich występuje również wiele
postaci drugoplanowych, którzy są wykreowani równie dobrze, jak
główne trio.
Książka oprócz standardowych rozdziałów
dzieli się również na bardzo krótkie podrozdziały oznaczone
cyframi. Bardzo podobał mi się ten zabieg, dzięki któremu książkę
czytało się niesamowicie szybko. Poza tym nie lubię przerywać
czytania na przypadkowej stronie, gdy do końca rozdziału zostało
mi jeszcze kilka kartek, a dzięki takiemu podziałowi książki,
mogłam odłożyć lekturę na bok praktycznie w każdym momencie,
nie gubiąc się przy tym w fabule. Miałam z tym jednak spory
problem, ponieważ od książki bardzo ciężko się oderwać. Wartka
akcja, wciągająca i interesująca fabuła oraz łatwy w odbiorze
język wciągają nas do wirtualnego świata, którego po zaledwie
kilkunastu stronach nie mamy ochoty opuścić.
Nie
spodziewałam się, że pierwszy tom nowej trylogii
Jamesa Dashnera aż tak mnie wciągnie. W sieci umysłów
to bardzo dobry początek, świetnie zapowiadającej trylogii, który
wprowadza czytelnika w świat nowinek technologicznych i gier, które
pochłoną Cię bez reszty, aż zapomnisz o prawdziwym życiu i
poczuciu czasu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz