Początek końca i koniec początku


Emely nie lubiła Elyasa. Powiem więcej, wręcz go nienawidziła. Co się zmieniło przez kilka miesięcy, podczas których mogła poznać go na nowo? Czy jej uczucia względem niego się zmieniły? Czy zapomniała o wydarzeniach z przeszłości i postanowiła obdarować go drugą szansą? Emely jest rozdarta. Do tego dochodzi jeszcze tajemniczy wielbiciel, który nie przestaje zasypywać jej wiadomościami. Co z tego wyniknie?

Zima koloru turkusu była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tej jesieni. Gdy tylko wpadła w moje ręce chciałam od razu czytać, jednak powstrzymałam się kilka dni i zaczęłam lekturę, gdy wiedziałam, że nic mi w niej nie przeszkodzi. Przez Lato koloru wiśni przebrnęłam w zawrotnym tempie, jednak mam wrażenie, że przy kontynuacji przewracałam kartki jedna za drugą, a słowa płynęły jednym nieprzerwanym strumieniem. Wiedziałam, co się wydarzy, zakładałam to już podczas czytania pierwszego tomu, ale ani trochę nie spodziewałam się zakończenia, które po prostu mnie zmiażdżyło. Przewidziałam tak wiele, jednak tych kilku ostatnich rozdziałów nie byłam w stanie, autorka zaskoczyła mnie, ponieważ postąpiła całkiem odwrotnie, inaczej niż zakładał schemat i ja podczas czytania.


Carina Bartsch stworzyła przejmującą i niezwykle wciągającą historię, która wybija się ponad inne w swoim gatunku. Wykreowała realnych bohaterów, którzy podczas czytania wręcz wyrywają się z kart książki, chcą stanąć przed nami. Emely nie jest bohaterką, do których przywykłam podczas czytania książek z gatunku new adult. Jest wybuchowa, pełna humoru, zachowuję się czasami bezsensownie, jednak ma do tego prawo, każdy bohater w tej książce ma, ponieważ jest człowiekiem. Podczas czytania wielu książek mam wrażenie, że ich bohaterowie są zbyt idealni, bez skazy. Nic nie może im się przeciwstawić i tego właśnie nie lubią, gdyż sprawia, że od książki wieje sztuczność. Na szczęście Carina Bartsch nic takiego nie robi, wszystko jest niezwykle realne, nie tylko bohaterowie, ale i wydarzenia, które mogłyby wydarzyć się w rzeczywistości. 

Osoby, które miały okazję już zapoznać się z Latem koloru wiśni na pewno już przyzwyczaiły się do niezwykłego humoru, który towarzyszy powieściom Cariny Bartsch. Słowne przepychanki pomiędzy Emely a Elysaem, ich docinki i dowcipy. To wszystko sprawiało, że pierwszy tom całkowicie mnie zdobył, ponieważ od dawna nie śmiałam się tak przy czytaniu jakiejś książki. W Zimie koloru turkusu jest ich zdecydowanie mniej, jednak na pewno nie brak tej powieści humoru. Gdy tylko zaczęłam czytać, poczułam się jak w dobrze znanym i przytulnym pokoju zarezerwowanym tylko dla mnie i dla tej książki.

Zima koloru turkusu to niesamowita kontynuacja i perełka z gatunku new adult. Podobnie jak pierwszy tom pochłonęłam ją w kilka godzin. Rozumiecie? Ponad 400 stron przeczytałam bez żadnej przerwy, ponieważ nie mogłam się oderwać. Czuję niedosyt i pomimo że chciałam przeczytać tę książkę jak najszybciej, to po lekturze ogarnął mnie niesamowity smutek, gdy okazało się, że to już koniec. Czy będą kolejne części? Uważam, że raczej nie i według mnie tak powinno zostać. Książka zakończyła się w momencie, kiedy wszystko zostało wyjaśnione, a przed bohaterami przyszłość stanęła otworem. Jednak wszystko może się jeszcze wydarzyć.


Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka