Linia, która splątała nasze serca


Georgie McCool od czasu studiów razem z najlepszym przyjacielem Sethem czekała na zielone światło dla ich wspólnej komediowej produkcji. Po latach ciężkiej pracy są o krok od osiągnięcia sukcesu. By ich projekt miał jednak szansę ujrzeć światło dzienne, muszą przygotować scenariusz kilku pierwszych odcinków. Z każdym kolejnym dniem mają coraz mniej czasu, przez co Georgie jest zmuszona zrezygnować ze wspólnych świąt z mężem – Nealem i dwójką córeczek w Omaha, by pozostać w Los Angeles i razem z Sethem móc spełnić marzenie. Od jakiegoś czasu jej małżeństwo z Nealem nie układało się jednak za dobrze, a decyzja o pozostaniu w Kalifornii sprawiła, że zawisło na włosku. Mąż razem z córeczkami wyjeżdża na święta do Nebraski, po czym przestaje odpowiadać na telefony Georgie. Kiedy sprawy komplikują się jeszcze bardziej, z pomocą przychodzi jej tajemniczy żółty telefon...

Historia Georgie była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Rainbow Rowell, gdyż do tej pory nie miałam jeszcze okazji sięgnąć jej dwie poprzednie książki, które ukazały się już w Polsce. Linia serc w przeciwieństwie do Fangirl i Eleonory i Parka jest skierowana do nieco starszych czytelników. Nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tej książce i autorce, ale na pewno nie przewidzialam, że otrzymam tak ciepłą lekturę, który idealnie umili mi czas w zimowy wieczór. Styl Rainbow Rowell jak najbardziej przypadł mi do gustu, był lekki, prosty i łatwy w odbiorze, przez co książkę czytało się naprawdę szybko i przyjemnie. Pojawiło się kilka zgrzytów, jednak nie rzucały się one tak bardzo w oczy i nie wpłynęły jakoś szczególnie na odbiór książki.

Bohaterowie wykreowaniu przez Rainbow Rowell są niesamowicie realistyczni. Dzięki nieustannym nawiązaniom do przeszłości mamy okazję poznać ich zarówno jako dwudziestoparolatków, jak i osoby już zbliżające się do czterdziestki. Najbardziej przypadła mi do gustu postać Georgie, jednak nie dorosłej, a tej chodzącej jeszcze do college'u, która urzekła mnie swoim optymizmem, poczuciem humoru i bezpośredniością. W książce pojawia się również dwójka męskich bohaterów, którzy odgrywają szczególną rolę w życiu głównej bohaterki. Neal jest jej mężem, którego po upływie tak wielu lat Georgie nadal bardzo mocno kocha i to z wzajemnością. Ich uczucie można określić mianem tej prawdziwej miłości, którą spotyka się tylko raz w życiu, gdyż pomimo że między nimi nigdy nie było bardzo dobrze i bardzo źle, mieli wzloty i upadki, to nadal kochają się tak samo i nie potrafią bez siebie żyć. Drugim głównym bohaterem męskim jest Seth – przystojny i czarujący najlepszy przyjaciel Georgie, z którym ta wbrew pozorom nigdy się nie spotykała. Cieszę się, że autorka nie wprowadziła do tej historii żadnego trójkąta miłosnego, chociaż pojawił się jeden moment, w którym Seth nie miał zamiaru kryć się z uczuciami wobec najlepszej przyjaciółki.

Georgie nie potrafi pogodzić pracy z życiem rodzinnym, co jest główną przyczyną oddalenia się od Neala. Ma kochającego męża i dwie cudowne córeczki, jednak często stawia pracę i marzenia przed nimi. Gdy w końcu zdaje sobie sprawę, że w pewnym momencie przestała skupiać się na rodzinie uderza to w nią z pełną mocą, jednak pozwala jej się również otrząsnąć i zacząć działać. Zakończenie jest zdecydowanie najlepszą częścią całej tej powieści, która może i nie wciąga bez reszty, ale gdy już zabrałam się za czytanie, to aż żal było mi ją odłożyć. Akcja toczy się w swoim rytmie, ale jest to powieść obyczajowa, dlatego uważam, że nie powinno się wymagać od niej zbyt wiele. Bardzo podobał mi się za to wątek z tajemniczym żółtym telefonem, który wprowadził do tej historii element fantastyczny. To na nim skupiły się główne wydarzenia, gdyż stanowił dla historii pewnego rodzaju punkt wyjścia, był jej początkiem i zarazem końcem.

Linia serc to ciepła, momentami zabawna i wzruszając historia, która na pewno chwyci za serce niejednego czytelnika. W moim przypadku nie do końca jej się to udało, jednak spędziłam przy niej kilka przyjemnych godzin. Jest to książka skierowana głównie do dorosłych czytelników, gdyż porusza zdecydowanie poważniejsze tematy, z którymi stykamy się na co dzień, na przykład to, jak trudno pogodzić pracę z życiem rodzinnym, a także nieco mniej problem zrozumienia własnej osoby i sprecyzowania, czego tak naprawdę pragniemy w życiu. Uważam, że po książkę mogą sięgnąć również osoby młodsze, dopiero wchodzące w dorosłe życie, którym książka może przybliżyć problemy i dylematy stojące na ich przyszłej drodze. 

#czytamyrazem


Wydawnictwo Otwarte przy okazji premiery książki zorganizowało akcję #czytamyrazem, która ma połączyć mamy i córki wspólną pasją, jaką jest czytanie książek. Muszę przyznać, że książki nie zawsze odgrywały w moim życiu tak ważną rolę, jak obecnie, a jedną z osób, która zmieniła mój punkt widzenia i zachęciła mnie do czytania była moja mama. Na co dzień zazwyczaj nie mamy okazji dzielić się wrażeniami z lektury, gdyż sięgamy po książki z różnych gatunków, dlatego dla odmiany obie sięgnęłyśmy po Linię serc, by wymienić zdanie na jej temat.

Mojej mamie książka nie za bardzo przypadła do gustu. Uważa, że Linia serc była dobra, ale bez większych zachwytów. Nie spodobał jej się wątek z żółtym telefonem, gdyż nie przepada, a wręcz nie lubi motywów fantastycznych, ani książek z tego gatunku. W przeciwieństwie do mnie czytanie szło jej opornie, gdyż przebrnęła przez książkę w tydzień, gdy mi zajęło to dwa dni. Jej ulubionym bohaterem z całej powieści został Seth, a jego relacja z Georgie, ich przyjaźń i pasja, którą dzielili, bardzo jej się spodobała. Za najlepszą część książki, podobnie jak ja uznała zakończenie, które zdecydowanie wyróżnia się na tle całej powieści. 

Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki dziękujemy Wydawnictwu Otwarte

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka