Cienie we mgle


Od czasu Wstąpienia, które miało miejsce tysiąc lat temu, władzę na Ostatnim Imperium sprawuje bezwzględny i okrutny Imperator. Żelazną ręką rządzi Stalowym Zakonem, bogatą arystokracją i niewolnikami skaa. Z nieba ściele się popiół, rośliny mają brązową barwę, słońce natomiast daje czerwony blask, a nocami po ziemi snują się krwiożercze mgły.

Szesnastoletnia złodziejka Vin należąca do szajki miejscowych rzezimieszków zostaje odkryta i zwerbowana przez Klesiera, potężnego Alomantę, w którego głowie narodził się szalony plan obalenia Ostatniego Imperium. Kell nie bez powodu wybrał właśnie Vin. Dziewczyna podobnie jak on sam należy do najrzadszego gatunku Alomantów, którzy noszą miano Zrodzonych z mgły. Z jej pomocą pragnie obalić tyrana i wyzwolić skaa od wpływów arystokracji.

Z mgły zrodzony nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Brandona Sandersona. Miałam okazję sięgnąć już po Stalowe serce, które jednak wyjątkowo różni gatunkiem od innych książek tego autora. Pierwszy tom Mścicieli bardzo mi się podobała, chociaż opinie były różne, a wszyscy, którzy czytali pozostałe książki Sandersona, twierdzili, że jest o wiele gorszy od dwóch jego innych serii, które jeszcze się nie zakończyły, a mam tu na myśli cykl Ostatnie Imperium i Archiwum burzowego światła. Nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po moją ukochaną fantastykę, a pierwszy wybór padł na Z mgły zrodzonego.

Zachwycił mnie oryginalny świat stworzony przez autora, który w pierwszym tomie dopiero zaczynamy poznawać, gdyż prawie wszystkie wydarzenia rozgrywają się w stolicy Ostatniego Imperium. Jest to centrum wydarzeń i pole działań głównych bohaterów. Postacie stworzone przez autora są wyjątkowe i niepowtarzalne. Nie znajdziecie w tej książce dwóch takich samych bohaterów, gdyż każdy jest inny i bez problemu można go odróżnić od pozostałych. Widać, że autor bardzo przyłożył się do kreacji wszystkich głównych i drugoplanowych postaci, ponieważ nie miałam żadnego problemu z ich szybkim zapamiętaniem. Bez problemu mogłam się również z nimi zżyć i identyfikować. Moją sympatię szczególnie zyskała sobie ekipa Kelsiera, pełna szalonych, odważnych i nie do końca normalnych ludzi o wielkich marzeniach i ideałach. Grupa bez oporów przyjęła w swoje szeregi Vin, która nigdy nie zaznała przyjaźni, a znalazła ją wśród nich. Dziewczyna ma wielką moc, która nigdy nie została rozwinięta, a pomóc jej w tym chce Kelsier, który jest szalonym i pełnym nadziej przywódcą, zawsze optymistycznie nastawionym do każdej, nawet beznadziejnej sprawy. Po wszystkim, co przeszedł, nadal potrafi się śmiać, żartować i mieć nadzieję.

Z mgły zrodzony jest pełen schematów oraz znanych, wykorzystywanych już wielokrotnie w literaturze motywów. Mamy tu młodą złodziejkę pokrzywdzoną przez los, zahartowaną przez wydarzenia z przeszłości, która odkrywa w sobie niezwykłe zdolności. Kelsier przeszedł równie wiele, wyrwał się z Czeluści, choć nikomu wcześniej się to nie udało, stracił bliską osobę, cudem wymknął się śmierci, a za cel obrał sobie obalenie Ostatniego Imperatora. Wniosek nasuwa się sam, że na kartach Z mgły zrodzonego wybuchnie rewolucja, chociaż raczej stanie się to później, pod sam koniec powieści niż wcześniej. Nie uważam, by schematy cokolwiek ujmowały tej powieści, według mnie są raczej szkieletem, na którym została zbudowana cała fabuła. Im dalej zagłębiamy się w świat stworzony przez Brandona Sandersona, tym mniej ich znajdujemy, a wszystko staje się bardziej zaskakujące i wciągające.

Cała książka tworzy spójną i dopracowaną całość. Brandon Sanderson nie pominął żadnego szczegółu, nic nie umknęło jego uwadze, a podczas czytania miałam wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu, że tak powinno być. Autor wie jak budować napięcie i utrzymać zainteresowanie czytelnika oraz poprowadzić wydarzenia w kierunku, który wydaje się jedynym właściwym. Nie waha się zabijać ważnych bohaterów, gdyż ich śmierć jest kolejnym elementem układanki. Brandon Sanderson umiejętnie wplótł w swoją powieść również humor, którego w niej nie brakuje. Pomimo trudnego położenia, w jakim znaleźli się bohaterowie, nadal potrafią żartować i śmiać się, co czyni ich jeszcze bardziej ludzkimi.

Tym, co wyróżnia powieść Brandona Sandersona, jest zdecydowanie system magii przedstawiony w książce. Zrodzeni z mgły i Mgliści to Alomanci, którzy potrafią spalać wewnątrz swojego ciała metale i wykorzystywać ich niezwykłe właściwości. Istnieje osiem metali podstawowych i dwa wyższe, a dzieli się je w pary, do których zawsze należy jeden metal i jego stop. Mgliści mogą spalać tylko jeden metal, natomiast Zrodzeni z mgły są w stanie wykorzystywać je wszystkie. Czytałam naprawdę wiele książek fantastycznych, ponieważ jest to mój ulubiony gatunek, ale pomysł Brandona Sandersona, który wykorzystuje metale jako źródło niezwykłych umiejętności, jest jednym z najbardziej oryginalnych, z jakim miałam do czynienia. Do tego oprócz alomancji na kartach książki pojawia się również feruchemia, która umożliwia na czerpanie mocy z ciała i magazynowanie jej, aby można było ją wykorzystać w przyszłości.

Z mgły zrodzony to genialny początek cyklu, pełen intryg, magii i akcji, rozgrywający się w oryginalnym świecie, który dopiero zaczynamy odkrywać. Zabójcze mgły, kryjący się w nich Alomanci, metale i bunt, to wszystko już samo w sobie brzmi świetnie, a w rzeczywistości jest jeszcze lepsze. Już nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejne tomy cyklu Ostatnie Imperium i inne książki Brandona Sandersona, którego po tej powieści mogę bez zastrzeżeń zaliczyć do grona moich ulubionych autorów.
  
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Księgarni Megaksiążki.pl

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka