Kestrel nigdy nie marzyła o
księciu i wielkiej władzy, o balach i przywilejach, które teraz
stały się jej codziennością. Zawarła umowę i poświęciła
swoją wolność, aby Arin mógł żyć. Nikt jednak nie
zdaje sobie tego sprawy, a szczególnie chłopak, który czuje się
zdradzony i opuszczony, jest przekonany, że jego uczucia są
nieodwzajemnione. Kestrel musi natomiast kłamać, gdyż
prawda może wystawić go na śmiertelne niebezpieczeństwo. Sama
jednak rozpoczyna niebezpieczną grę, w której na szali waży się
jej własne życie. Podejmuje próbę zaprowadzenia zmian, która
prowadzi ją do odkrycia szokującego sekretu. Jak wysoką cenę
trzeba będzie zapłacić za kłamstwa i tajemnice, a także
pozbawiony zaufania sojusz?
Pierwszy tom serii Niezwyciężona,
czyli Pojedynek zachwycił mnie świetnie wykreowanym światem,
dobrze nakreślonymi i barwnymi bohaterami, a także fabułą, która,
choć podobna do tak wielu innych w książkach młodzieżowych była
na swój sposób oryginalna i ciekawa. Z niecierpliwością
wyczekiwałam kontynuacji, a kiedy w końcu wpadła w moje ręce
pochłonęłam w kilka godzin.
Na kartach Zdrady obserwujemy
zmagania Kestrel i Arina z ich własnymi
uczuciami. Dziewczyna zgodziła się na związek pozbawiony miłości
i zamknięcie w klatce, jaką jest dla niej pałac, aby utrzymać
przy życiu Herrańczyków, a w szczególności Arina,
który zaczął znaczyć dla niej więcej, niż kiedykolwiek mogła
przypuszczać. On uważa, że został zdradzony, nie ma pojęcia o
poświęceniu Kestrel, jednak choć jest zraniony, nie może
przestać o niej myśleć. Dziewczyna nieustannie go rani pragnąc
pozostawić go w niewiedzy, która chroni go przed większym
zagrożeniem, a przynajmniej tak sobie wmawia. Przyglądanie się ich
zmaganiom z uczuciami i ze sobą nawzajem było strasznie smutne i
przejmujące. Ogarniał mnie żal, gdy widziałam, jak wieli
mur kłamstw i milczenia stoi między nimi i chociaż cały czas im
kibicowałam i trzymałam kciuki, to nie na wiele się to
zdało.
Relacja Kestrel i Arina, chociaż jest
kluczowa dla całej historii, to jej nie dominuje. Oprócz niej na
kartach książki natkniemy się na dworskie intrygi, spiski i widmo
nadciągającej wojny. Okazuje się, że życie w pałacu wcale nie
jest piękną bajką, a raczej okropnym koszmarem, gdyż każdy twój
krok jest obserwowany, a wszyscy czekają na moment, w którym
odkryjesz swoją słabość.
Marie Rutkoski zasługuje
według mnie na szczególne wyróżnienie za wykreowanie genialnej
złej postacią, którą jest oczywiście Imperator Valorii. To
bezwzględny i przebiegły mężczyzna, który nie znosi sprzeciwu i
odmowy. Jest okrutny, jednak ukrywa to pod płaszczykiem pozornej
uprzejmości i miłych słówek. Wie, gdzie uderzyć, aby zabolało
najmocniej. Nie można mu odmówić inteligencji i sprytu, zawsze
planuje swoje działania, aby przyniosły mu one największą
korzyść. Gardzi swoim synem, natomiast do Kestrel odnosi
się z rezerwą, wie jak nią manipulować i nie waha się z tego
korzystać.
Zdrada to pełna intryg, spisków i uczuć
kontynuacja, którą zdecydowanie przebiła pierwszy tom i
niesamowicie podniosła poprzeczkę. Zakończenie wbija w fotel i
pozostawia czytelnika z wyrazem szoku na twarzy. Kiedy przewróciłam
ostatnią kartkę, nie mogłam uwierzyć, że to już koniec.
Najchętniej od razu sięgnęłabym po kolejny tym, ale na
zakończenie tej historii przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Mam jednak nadzieję, że autorka w pełni wykorzysta wszystkie
możliwości, jakie otworzyło przed nią zakończenie Zdrady.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz