Słońce i jej kwiaty

Słońce i jej kwiaty to drugi tomik poezji autorstwa Rupi Kaur. Jej poprzedni zbiór wierszy, czyli Mleko i miód zrobił furorę nie tylko za granicą, ale również w Polsce. Pojawiał się dosłownie wszędzie, całkowicie opanował media społecznościowe, więc naprawdę trudno było nie zwrócić na niego uwagi. Muszę się jednak przyznać, że pomimo tak wielkiego szału na Mleko i miód nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z tym tomikiem. Opinie były bardzo podzielone, jedni zachwycali się poezją Rupi, inni wręcz przeciwnie uważali ją za zbyt prostą i pozbawioną głębi. Postanowiłam sama się o tym przekonać, dlatego właśnie sięgnęłam po Słońce i jej kwiaty.

Tomik został podzielony na pięć części: więdnięcie, opadanie, zapuszczanie korzeni, wschodzenie oraz rozkwitanie. Autorka porusza w nim tematy takie jak: miłość, odrzucenie, utrata kogoś bliskiego, aborcja czy problemy dotykające indyjską społeczność, ale przede wszystkim kobiety. Niektóre wiersze są bardzo krótkie, mają zaledwie kilka linijek, inne natomiast zajmują kilka stron. Podobnie jest z ich poziomem, jedne są lepsze, drugie gorsze, niektóre potrafią poruszyć, a inne wręcz przeciwnie nie wzbudziły we mnie żadnych emocji. Tematyka tego tomiku jest bardzo różnorodna, jednak jego wszystkie elementy dopełniają się, tworząc spójną i przemyślaną całość. Znajdziemy tutaj również minimalistyczne rysunki autorki, wykonane zwykłą czarną kreską, które wpasowują się zazwyczaj w tematykę wiersza, przy którym się znajdują. Warto wspomnieć, że podobnie jak w przypadku poprzedniego tomiku również Słońce i jej kwiaty ukazało się w dwóch wersjach. Pierwsza z nich to polskie tłumaczenie w miękkiej okładce, z którym ja się zapoznałam, drugą jest natomiast wydanie dwujęzyczne w twardej oprawie. Z racji tego, że nie miałam okazji czytać wierszy Rupi w oryginale nie wiem, czy tłumaczenie wiernie oddało to, co chciała przekazać autorka. 

Poezja jest wyjątkowa głównie ze względu na to, że każdy może ją interpretować inaczej i właśnie dlatego bardzo trudno ocenić mi Słońce i jej kwiaty. Osobiście nie jestem szczególnie zachwycona twórczością Rupi Kaur, jest ona jak na mój gust za prosta i zbyt dosłowna. Nie znalazłam w tym tomiku nic odkrywczego, według mnie autorka pisała cały czas o sprawach w większości oczywistych, a ze względu na to, że wszystkie wiersze napisane są bardzo, ale to bardzo prostym językiem nie zachwyciły mnie ani formą, ani treścią. Możliwe, że po tak wielu pozytywnych opiniach miałam wobec twórczości tej autorki zbyt wielkie oczekiwania, albo po prostu współczesna poezja nie jest dla mnie. Jeśli jesteście fanami Rupi to na pewno sięgnięcie po ten tomik bez względu na to, co napiszę, jeśli jednak nie znacie jej twórczości, to poszukajcie przykładowych wierszy w internecie i na ich podstawie oceńcie, czy to coś, co mogłoby was zainteresować.  


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka