W zeszły piątek ( 20 marca) miała premierę
"Zbuntowana", czyli drugi film na podstawie trylogii Niezgodna. We
wtorek miałam okazję wybrać się do kina na film w 3D i moje odczucia, co do
filmu są na pewno lepsze, niż w stosunku do "Niezgodnej", jednak to
nie było do końca to, czego oczekiwałam. Po pierwszym filmie, miałam nadzieję,
że "Zbuntowana" okaże się lepsza niż "Niezgoda", ale czy
rzeczywiście tak było? Przekonajcie się sami.
Na początku pragnę wyjaśnić, że film na
pewno nie jest ekranizacją, a raczej adaptacją. W filmie wycięto, co najmniej
1/3 fabuły książki i dość poważnie ją zmodyfikowano. Jednocześnie, żałuję, że w
filmie zabrakło wielu bardzo ciekawych scen, które można by przedstawić w
bardzo ciekawy sposób. Jednocześnie film stał się przez to mniej skomplikowany
i łatwy w odbiorze. Jeśli o to chodziło scenarzystom to naprawdę się spisali,
jednak nie mogę powiedzieć, że fabuła nie stała się przez to nudniejsza. Nie
zabrakło też nieścisłości w całej fabule i dziur, których niestety nikt nie
skleił w jedną spójną całość.
Film rozpoczyna się w momencie, w którym
zakończyła się poprzednia część. Tris, czyli tytułowa zbuntowana dziewczyna
ukrywa razem z Cztery przed Jeanine, która za wszelką cenę chce przejąć władzę
i zapanować nad pogrążonym w chaosie miastem. Od początku mamy zaserwowaną
akcję, która utrzymuje ten sam poziom mniej więcej przez cały film. Cieszę się,
że wątek romantyczny nie pochłania całej fabuły i że nie skupia na sobie zbyt
dużo uwagi. Scenarzyści nie skupili się specjalnie na relacjach między Tris a Cztery,
uwagę poświęcili głównie rozwojowi akcji i dynamicznym scenom, których w filmie
nie brakuje.
Jako że wybrałam się na film w 3D,
wypadałoby napisać trochę o efektach. Film niby 3D, chociaż efektów 3D za wiele
nie było. Na początku jeden większy efekt na zachętę, a potem ogromne przerwy
między kolejnymi. W tym przypadku muszę powiedzieć, że szału nie było.
Natomiast efekty specjalne w filmie prezentują się o wiele lepiej. Jako, że
cały film jest pełen akcji i dynamicznych scen, pełen jest również efektów
specjalnych, które wcale nie były najgorsze, wręcz przeciwnie były całkiem
niezłe.
Rolę Tris gra, Shailene Woodley, która ja
osobiście bardzo lubię i jest ona jednym z większych plusów tego filmu.
Uwielbiam również Kate Winslet, której w filmie przypadła rola "tej
złej", jednak bardzo podobała mi się jej gra. Nie za bardzo przypadła mi do
gustu natomiast rola Theo Jamesa, który wcielił się w postać Cztery. Według
mnie on po prostu nie pasuje do tej roli, nie mówię, że jest złym aktorem, ale
jednak inaczej wyobrażałam sobie jego postać i odczucia, co do jego gry mam
dość mieszane.
Muszę powiedzieć, że
"Zbuntowana" jest na pewno lepsza od "Niezgodnej". Film,
mimo wszystko nie powala, jest po prostu przeciętny, przynajmniej w moim
odczuciu. Pozwala na dwie godziny wyłączyć myślenie i osłodzić oczekiwanie na
drugą część "Kosogłosa". Jednak na pewno wybiorę się do kina na
trzecią część, która, jak niektórzy już mogą wiedzieć zostanie podzielona na
dwie części, czyli dopiero za dwa lata będziemy mieli okazję zobaczyć
zakończenie trylogii na wielkim ekranie.
ie były całkiem
niezłe.
Oglądaliście już? Zamierzacie się wybrać?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz