Życie składa się z drobnostek

Lara Jean to nastoletnia dziewczyna, która w swoim życiu kochała pięciu chłopców. W pudle na kapelusze, które otrzymała od zmarłej przed kilkoma laty temu matki, trzyma listy miłosne. Nie są to jednak listy zaadresowane do niej. Napisała je do każdego z chłopców, do którego poczuła coś głębszego, aby pozbyć się niechcianych uczuć. Listy nigdy nie miały trafić do adresatów. Coś jednak poszło nie tak. Pewnego dnia pudło zniknęło, a miłosne wyznania spisane na papierze przez Larę Jean zostały rozesłane. Tak naprawdę całą sytuację można by obrócić w żart, gdyby nie to, że jednym z byłych ukochanych Lary Jean jest jej sąsiad i były chłopak jej starszej siostry.

Do wszystkich chłopców, których kochałam to pierwszy tom trylogii opowiadającej perypetie nastoletniej Lary Jean. Warto wspomnieć, że ta książka została już kilka lat temu wydana w Polsce, jednak mam wrażenie, że jej premiera przeszła bez większego echa. Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat powieści Jenny Han, jednak nigdy nie nadarzyła się okazja, aby zapoznać się z tą historią. Z powodu filmu, który niedawno pojawił się na platformie Netflix ponownie zrobiło się jednak głośno na temat tej książki. Wydawnictwo Kobiece postanowiło ponownie wydać pierwszy tom trylogii i już zapowiedziało, że pojawią się dwa kolejne, które wcześniej nie ukazały się w naszym kraju.

Książek młodzieżowych opowiadających o nastolatkach, licealnym życiu, pierwszych miłościach i rodzinie są setki, jeśli nie tysiące. Większość z nich nie prezentuje niczego nowego, powiela tylko ciągle te same schematy, które dawno już przestały być oryginalne. Czasami jednak zdarzają się wyjątki, do których można zaliczyć również Do wszystkich chłopców, których kochałam. Pojawia się tu nie tylko ciekawy wątek, którym są oczywiście listy napisane przez Larę Jean, ale także bohaterowie, których nie da się nie pokochać i spora dawka humoru. Przed sięgnięciem po powieść Jenny Han nie zagłębiałam się za bardzo w fabułę, nie natrafiłam również na żadne spojlery, więc w gruncie rzeczy nie miałam pojęcia, w jakim kierunku rozwinie się akcja. Bardzo się z tego cieszę, bo zostałam mile zaskoczona. Lara Jean znalazła się w dość nieciekawej sytuacji, ale oczywiście, zamiast stawić jej czoła i rozwiązać sprawę za pomocą rozmowy, decyduje się jeszcze bardziej wszystko skomplikować, przez co jej życie wręcz staje na głowie.

Lara Jean to naprawdę bardzo interesująca bohaterka, może nieco roztrzepana i szalona, ale uważam, że to tylko dodaje jej uroku. Jest również bardzo zabawna, a wraz z Peterem, który jest głównym męskim bohaterem tej książki, tworzą naprawdę świetną parę. Ważną rolę w tej historii odgrywa również Josh, czyli były chłopak starszej siostry dziewczyny. Nie mogę powiedzieć, że jakoś szczególnie go polubiłam, ale nie jest również tak, że go nie znoszę. Przez większość książki był mi on raczej obojętny. Inna sprawa ma się oczywiście z Peterem, który może nie od razu zyskał moją sympatię, ale z czasem na nią zasłużył. To świetnie skonstruowana postać, która ma charakterek, a także powody, aby postępować tak, a nie inaczej. Choć nie poznajemy ich wszystkich w tym tomie, to mam nadzieję, że kolejne odsłonią przed wszystkie jego sekrety. 

Do wszystkich chłopców, których kochałam to książka, w której wątek romantyczny odgrywa bardzo ważną rolę, jest jakby osią tej powieści, ale jednocześnie nie zajmuje w niej dominującej pozycji. Przyjaźń, a przede wszystkim rodzina to tematy, które są równie istotne i na szczęście nie zostały one przesłonięte przez romans. Lara Jean ma dwie siostry, jedną starszą i jedną młodszą. Starsza, czyli Margot wyjeżdża na studia do Szkocji, dlatego to Lara Jean musi przejąć jej obowiązki. Matka sióstr zmarła kilka lat temu, zostały one same z ojcem, który starał się jak mógł, jednak nie był w stanie wypełnić całej pustki, która powstała po śmierci jego żony. Rodzina pogodziła się z tą tragedią, łączy ich naprawdę silna więź, są sobie całkowicie oddani i choć oczywiście, jak to w rodzinie zdarzają się sprzeczki, to jednak nikt nie jest w stanie się na siebie długo gniewać.

Do wszystkich chłopców, których kochałam to urocza historia, która bawi i wzrusza. Jest ona skierowana głównie do nastolatek, ale uważam, że również osoby starsze mogą ją docenić. Film na jej podstawie mam już za sobą i choć uważam, że jest on naprawdę dobry, to jednak nie dorównuje książce. Różni się on od niej nieznacznie i mam wrażenie, że kilka wydarzeń zostało zaczerpniętych już z drugiego tomu. Do wszystkich chłopców, których kochałam kończy się dość nagle i tak naprawdę wszystkie wątki pozostały otwarte. Właśnie dlatego nie mogę się doczekać kolejnych tomów, gdyż jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy Lary Jean.  


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Księgarni internetowej Selkar.pl 

Zobacz więcej >

Popełniłam błąd

Elle Longfield podróżując pociągiem, spostrzega dwóch młodych mężczyzn z czarnymi workami, którzy próbują nawiązać znajomość z nastoletnimi dziewczynami. Nie dostrzega w tym nic niepokojącego, dopóki nie podsłuchuje, że właśnie opuścili oni więzienie. Odzywa się w niej instynkt macierzyński, gdyż ma syna w podobnym wieku. Bije się z myślami czy nie zainterweniować, jednak ostatecznie przenosi się do innego wagonu, nie chcąc się wtrącać. Następnego dnia okazuje się, że jedna z dziewczyn, Anna, zaginęła. Elle zgłasza się na policję. Po roku dziewczyna ciągle jest uznana za zaginioną, a Elle zżerają wyrzuty sumienia. Otrzymuje ona również listy z pogróżkami i wszystko wskazuje, że to matka Anny jest ich autorką. Wynajęty przez Elle detektyw skupia się jednak na innych członkach rodziny i przyjaciołach zaginionej, którzy najwyraźniej mają coś do ukrycia.

Obserwuję cię to książka autorstwa brytyjskiej pisarki Teresy Driscoll. Zrobiła ona niemałą furorę za granicą, podbiła listy bestselerów i stała się światowym bestsellerem. Muszę jednak przyznać, że przed pojawieniem się informacji o premierze tej książki w Polsce nie miałam o niej pojęcia. Opis zainteresował mnie na tyle, że postanowiłam zapoznać się z tą historią i na własnej skórze przekonać, czy mnie również zachwyci.  

Akcja w książce rozwija się bardzo wolno podobnie jak śledztwo, które obserwujemy na jej kartach. Brak tu dynamiki i wartkiej akcji, zamiast tego jest dość monotonnie i ponuro. Razem z bohaterami poznajemy kolejne fakty, które rzucają nowe światło na sprawę oraz otrzymujemy informacje, które pozornie nie mają z nią nic wspólnego. Na początku wszystko sprawia wrażenie jednego wielkiego bałaganu, jednak im bardziej zagłębiamy się w tę historię i zbliżamy do jej końca, tym więcej powiązań dostrzegamy pomiędzy poszczególnymi wątkami.

Akcja w książce została poprowadzona wielotorowo. Najważniejszą bohaterką jest oczywiście Elle, która oprócz tego, że jest świadkiem w sprawie zaginięcia, prowadzi również kwiaciarnię, jest żoną i matką nastoletniego syna. Kolejną osobą, która ma swój głos w tej książce, jest Matthew, czyli były policjant i prywatny detektyw wynajęty przez Elle. Pojawia się również punkt widzenia Sarah – nastoletniej dziewczyny i najlepszej przyjaciółki zaginionej. Ostatnią osobą, która ma coś do powiedzenia w tej sprawie, jest Henry – ojciec Anny, który ma niejedno na sumieniu. Bardzo podoba mi się, że możemy poznać tę historię z kilku punktów widzenia, obserwujemy, jak rozwija się śledztwo, jak poszczególni bohaterowie radzą sobie z zaginięciem Anny i co starają się zrobić w tej sprawie. Niestety nie przywiązałam się do żadnego z bohaterów, choć z ciekawością śledziłam ich poczynania, to jednak nie przeżywałam tego jakoś szczególnie, a ich los był mi raczej obojętny.

Tytuł książki, czyli Obserwuję cię sugeruje, że będziemy mieli w niej do czynienia z motywem obserwacji. Niestety został on zepchnięty na dalszy plan, pojawiło się tylko kilka wpisów zatytułowanych Obserwacja... i nic poza tym. Może jeszcze na końcu, kiedy już wyjaśniło się, kto odpowiada za zniknięcie Anny, zostało to jakoś zaakcentowane, ale i tak to było o wiele mniej, niż się spodziewałam.

Obserwuję cię to bardzo dobrze napisany i skonstruowany thriller psychologiczny, jeśli jednak szukacie książki z wartką akcją, która trzyma w napięciu do samego końca, to niestety nie ta historia. Jest ona z pewnością ciekawa i trochę zaskakująca, gdyż nawet ja nie zgadłam, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie Anny. Miałam swoje podejrzenia, ale ostatecznie okazały się one błędne, co było miłym zaskoczeniem, gdyż już dawno nie przeczytałam książki, w której nie rozgryzłabym, kto jest sprawcą. Książka nie jest bardzo długa, a czyta się ją bardzo szybko, więc jeśli szukacie wciągającej historii, która umili wam jesienne popołudnie, to śmiało sięgajcie po Obserwuję cię.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu SQN
Zobacz więcej >

Człowiek obdarzony darem kreatywności nie zawsze nad nim panuje

Może Ci się wydawać, że znasz tę historię. Sierota Jane Eyre rozpoczyna pracę jako guwernantka w Tornfield Hall, gdzie poznaje mrocznego i tajemniczego Pana Rochestera. Pomimo dużej różnicy wieku i nieznośnego charakteru swojego chlebodawcy dziewczyna zakochuje się w nim i to z wzajemnością. Czy to jednak prawdziwa historia Jane Eyre? Autorki, czyli Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows po raz kolejny postanowiły wprowadzić kilka zmian i zaprezentować czytelnikom coś więcej niż tylko nowe ujęcie dobrze znanej i uwielbianej przez czytelników historii. Ponieważ ta wersja, jak twierdzą autorki, jest tą prawdziwą.

Północna Anglia, rok 1834. Jane Eyre od dziecka widzi duchy, jednak skrzętnie ukrywa swój dar przed innymi. Jest nauczycielką w szkolę w Lowood, w której wcześniej sama się uczyła. Jej jedyną, a przynajmniej jedyną żywą przyjaciółką jest Charlotte Brontë. Tak, właśnie ta Charlotte Brontë, która na razie jest jedynie aspirującą pisarką, jednak kiedy poznaje sekret swojej przyjaciółki, wie, że znalazła pomysł na swoją pierwszą powieść. Jane wyjeżdża do Tornfield Hall, ale przed tym wzbudza zainteresowanie Alexandra Blackwooda, który jest członkiem Towarzystwa do spraw Relokacji Dusz Zbłąkanych, czyli w skrócie TRDZ. Charlotte i Alexander łączą siły, aby zachęcić Jane do wstąpienia w szeregi Towarzystwa, dziewczyna jednak skupia się na budowaniu swojej relacji z Rochesterem i nie interesuje jej polowanie na duchy. Jak potoczy się ta wersja historii Jane? I jaką rolę odegrają w niej Charlotte i Alexander?

Moja Jane Eyre to książka, na której premierę w Polsce czekałam z wielkim utęsknieniem. Po Mojej Lady Jane, czyli pierwszym tomie serii Ladyjanistki, który oczarował mnie i sprawił, że nie mogłam przestać się śmiać, spodziewałam się kolejnej niesamowitej opowieści. Tym razem książka nie bazuje tylko historii, jak to było w przypadku Mojej Lady Jane, a jest raczej retellingiem powieści Dziwne losy Jane Eyre autorstwa Charlotte Brontë. Muszę przyznać, że nie czytałam wcześniej tej książki, ale wiele o niej słyszałam, więc wiedziałam już mniej więcej, o co chodzi i jak potoczyła się historia Jane.

Książka wciąga od pierwszych stron, choć akcja rozwija się dość wolno. Dopiero mniej więcej w połowie historia nabiera tempa i staje się bardziej interesująca. Wydarzenia rozgrywają się w XIX wieku, dlatego autorki starały się dobrze oddać realia tamtych czasów i uważam, że całkiem zgrabnie im to wyszło. Spodziewałam się, że ta książka będzie tak samo zabawna, jak poprzednia, jednak niestety humoru w Mojej Jane Eyre jest bardzo mało. O ile w poprzednim tomie mieliśmy do czynienia ze zmiennokształtnymi, to w tym polujemy na duchy. Wątek Towarzystwa, a szczególnie sposób, w jaki jego członkowie polują na duchy, bardzo mnie zainteresował i uważam, że jest to jeden z ciekawszych aspektów tej powieści.

Uważam, że autorki bardzo dobrze rozplanowały tę historię. Poznajemy ją z trzech punktów widzenia: Jane, Charlotte i Alexandra. Bohaterowie mają różne cele, które jednak na siebie nachodzą. Jane ma niezwykły dar, ale nie chce z niego korzystać i woli zostać guwernantką. Charlotte marzy o zostaniu pisarką oraz dołączeniu do Towarzystwa pomimo braku zdolności widzenia duchów. Alexander pragnie zwerbować Jane i zemścić się na zabójcy swojego ojca. Muszę przyznać, że wątek Jane nie był tak ciekawy, jak się tego spodziewałam. Sama Jane charakterem przypomina nastolatkę z obecnego stulecia, co wypada dość interesująco i trochę zabawnie w książce, której akcja rozgrywa się w XIX wieku, jednak to nie sprawia, że jej wątek staje się bardziej zajmujący. O wiele bardziej przypadła mi do gustu postać Charlotte, która jest nieco roztrzepana i zwariowana, posiada wrodzoną ciekawość, ale nie brak jej również odwagi. Jej postać wzbudziła moją sympatię już od pierwszych stron, podobnie było również z Alexandrem Blackwoodem. Doświadczony przez życie młody mężczyzna jest wschodzącą gwiazdą Towarzystwa, jednak to zemsta jest głównym celem jego życia. Alexander jest bardzo zagubiony, jednak na kartach powieści obserwujemy, jak odnajduje siebie i w końcu akceptuje tragiczne wydarzenia z przeszłości. 

Moja Jane Eyre to lekka i przyjemna książka, jednak uważam, że nie dorównuje ona Mojej Lady Jane. Pierwszy tom serii Ladyjanistki był moim zdaniem bardziej dynamiczny, ciekawszy, a także wypełniony humorem po brzegi, czego nie można powiedzieć o Mojej Jane Eyre. Ta książka jest o wiele spokojniejsza, bardziej wyważona, jej najmocniejszy atutem nie jest humor i fabuła, a bohaterowie. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo dobrze bawiłam się przy tej historii i czuję się zachęcona do sięgnięcia po jej pierwowzór.  


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN
Zobacz więcej >

Gniew trwa tylko chwilę, ale rzeczy, które robisz podczas gniewu, mogą zranić innych na zawsze

W świecie Tenley prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmieci. Możesz dokonać wyboru, czy chcesz przystąpić do Trojki, czy Miriady. Te dwie frakcje toczą ze sobą nieustanny bój o niepodzielną władzę nad światem. Mając siedemnaście lat, Ten musiała podjąć decyzję, gdzie ulokować swoją lojalność. Zdecydowała i nie zwątpiła w swój wybór aż dotąd. Kiedy Ten poznaje Killiana, powinna obdarować go nienawiścią i postrzegać jak wroga, którym przecież jest, gdyż należy do stronnictwa drugiej frakcji. Uczucie, które się między nimi rodzi, jest jednak silniejsze. Czy Ten i Killianowi uda się położyć kres walkom i zaprowadzić pokój w obu krainach?

Everlife. Wieczne życie to trzeci i ostatni tom trylogii autorstwa Geny Showalter. Autorkę możecie kojarzyć z jej poprzedniej serii opowiadającej o przygodach Alicji w krainie zombie, jednak dla mnie to właśnie trylogia Everlife była pierwszym spotkaniem z jej twórczością. Choć dwa poprzednie tomy nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie, to jednak dobrze się przy nich bawiłam, a świat wykreowany przez autorkę wyjątkowo przypadł mi do gustu, dlatego postanowiłam doczytać tę serię do końca i zobaczyć jak zakończy się historia Ten.

Akcja książki zaczyna się zaraz po wydarzeniach, które rozegrały się na końcu poprzedniego tomu. Autorka ponownie wrzuca nas w sam środek konfliktu między Trojką a Miriadą. Sytuacja jest bardzo napięta, widać wyraźnie, że zbliżamy się do ostatecznej rozgrywki, ale nie możemy przewidzieć jaki będzie jej rezultat. W książce wiele się dzieje, ale miałam wrażenie, że sporo wydarzeń rozgrywało się tak jakby poza naszym zasięgiem. To znaczy te wydarzenia miały miejsce, ale dowiadywaliśmy się o nich za pomocą osób trzecich. Tenley natomiast cierpi na syndrom zbawiciela, gdyż pragnie unicestwić całe zło tego świata na własną rękę, co w tym tomie widać jeszcze bardziej niż w poprzednich. Nie jestem co do tego całkowicie przekonana, choć lubię silne główne bohaterki, to jednak Ten momentami przesadzała. Nikt nie jest idealny i choćby nie wiem, jak się starał, nie jest w stanie zrobić wszystkiego sam.

O ile wątek romantyczny w poprzednich tomach nie przeszkadzał mi jakoś szczególnie, to w Everlife miałam już z nim duży problem. Pomińmy już fakt, że to on w głównej mierze napędza akcję w tym tomie, bo to nie byłby dla mnie wielki minus, gdyby tylko nie obecna wszędzie słodycz, od której momentami robi się aż słabo. Para głównych bohaterów jest niesamowicie urocza, a lukier leje się niemal z każdej strony. Rozumiem, że są w sobie zakochani, że walczą o pokój między zwaśnionymi frakcjami głównie po to, by być razem, ale te wszystkie zachwyty, którymi obdarzają się nawzajem to za wiele nawet jak dla mnie. Po prostu mam wrażenie, że zamiast pozostać kontynuacją młodzieżowej serii fantasy, Everlife stało się raczej paranormalnym romansem.

Everlife. Wieczne życie ma wiele wad, jednak nadal uważam, że to ciekawa książka dla młodzieży. Może nieco rozwleczona, ale idealnie nadająca się na niezobowiązujące czytadło na jedno popołudnie. Jeżeli nie znacie jeszcze tej trylogii, a interesuje was temat życia po śmierci, który został przedstawiony tutaj całkiem przyzwoicie to polecam zainteresować się Firstlife, a potem również kolejnymi tomami.  



Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HaprerCollins Polska
Zobacz więcej >

Kreatywność wymaga odwagi


Sztuka to temat mi bardzo bliski, gdyż sama rysuję, maluję i projektuję grafiki. Nigdy nie rozstaję się ze szkicownikiem, a częste wizyty w galeriach czy muzeach sztuki są dla mnie normalne. Uważam, że każdy powinien mieć, choć szczątkowe informacje na temat sztuki, gdyż stanowi ona ważną część kultury. Niestety ludzi często odstraszają gabaryty książek przedstawiających jej historię oraz sposób, w jaki zostały napisane. Tutaj z pomocą przychodzi Krótka historia sztuki autorstwa Susie Hodge, która zabiera w nas niezwykłą podróż, krok po kroku wprowadzając w świat barw, technik, kierunków, sławnych artystów oraz ich dzieł.

Krótka historia sztuki to książka, która została dobrze przemyślana i zaplanowana przez autorkę. Susie Hodge podzieliła ją na cztery części: Kierunki, Dzieła, Tematy oraz Techniki. W pierwszej skupia się na kierunkach, zaczynając od prehistorii, a kończąc na konceptualizmie. Dokonuje charakteryzacji każdego z nich, podaje kluczowe daty, najwybitniejszych artystów, a także największe dokonania oraz odnośniki do Tematów i Technik, przez co bardzo sprawnie można poruszać się po książce, czerpiąc z niej bardzo wiele. W drugiej i najważniejszej części, czyli Dziełach zawarto pięćdziesiąt najważniejszych prac znanych artystów. Znajdziemy tu oczywiście informacje o artyście, środku wyrazu i rozmiarach dzieła oraz miejsca, w którym się znajduje. Najważniejsza jest jednak część o samym dziele oraz okolicznościach jego powstania. Autorka zawarła również informacje o innych pracach artysty oraz ponownie odnośniki do Tematów i Technik.

Trzecia część skupia się na tematach podejmowanych przez artystów. Są to zwierzęta, postacie, religia, mitologia i wiele innych. Poczytamy tu nieco więcej o założeniach tych tematów, najwybitniejszych przedstawicielach, najważniejszych dokonaniach i znajdziemy przykład dzieła. Książkę kończy część poświęcona technikom. Ołówek, olej na płótnie, akwarela czy sitodruk to tylko kilka z nich. Susie Hodge scharakteryzowała krótko każdą technikę oraz zaprezentowała przykładowe dzieło.

Krótką historię sztuki polecam przede wszystkim osobom zainteresowanym tym tematem, ale nie tylko, gdyż wierzę, że świetnie sprawdzi się ona również jako wprowadzenie dla tych, którzy wcześniej nie mieli zbyt wiele wspólnego z żadną dziedziną sztuki. Autorka skupiła się na najważniejszych informacjach i choć sztuka jest tematem niezwykle rozległym, który praktycznie nie ma dna, to jednak uważam, że Susi Hodge bardzo dobrze udało się uwypuklić najistotniejsze kwestie. Książka została napisana w przystępny dla czytelnika sposób, przez co jej lektura nie nuży, a sprawia ogromną przyjemność.  


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Alma-Press
Zobacz więcej >

Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać

Kate Daniel opuściła Zakon Rycerzy Miłosiernej Pomocy, by rozkręcić własną działalność. Nie jest to jednak tak łatwe, jak przypuszczała, nie pomaga również fakt, że Zakon szarga jej dobre imię, a potencjalni zleceniodawcy obawiają się jej ukochanego, którym oczywiście jest Władca Bestii. Kiedy więc najpotężniejszy w Atlancie Pan Umarłych prosi Kate o pomoc, dziewczyna nie zastanawia się dwa razy. Zadanie jednak nie należy do najłatwiejszych, a Kate musi się pospieszyć, inaczej jej najbliżsi, a także cała Atlanta zapłacą najwyższą cenę...

Magia zabija to już piąty tom serii o Kate Daniels, która porwała mnie od samego początku. Na każdą kolejną część czekam z ogromnym utęsknieniem, a kiedy w końcu wpadnie ona w moje ręce, od razu zabieram się do czytania. Nie inaczej było w przypadku piątej odsłony przygód Kate, którą pochłonęłam w kilka godzin. Warto wspomnieć, że jesteśmy już w połowie serii, gdyż liczy sobie ona w sumie dziesięć tomów i pomimo to nadal utrzymuje niesamowicie wysoki poziom.

Autorzy nie zawodzą i po raz kolejny stawiają przed Kate wyzwanie, któremu musi stawić czoła, jeśli chce ocalić siebie, swoich najbliższych oraz całą Atlantę. Zagrożenie jest jeszcze bardziej realne, niż w poprzednich tomach, w niebezpieczeństwie nie znajduje się już tylko Kate i ludzie z jej otoczenia, ale wszyscy, którzy mają jakikolwiek związek z magią. Akcja na początku rozwija się powoli, ale kiedy w końcu nabiera tempa, nie zwalnia do samego końca. Pojawia się wiele emocjonujących scen, które łapią za serce. W tym tomie dowiadujemy się również więcej o rodzinie Kate ze strony matki. Bardzo lubię w tej serii to, że autorzy dawkują nam informacje, krok po kroku poznajemy kolejne tajemnice i choć jest to już połowa serii, to mam wrażenie, że to, co najlepsze dopiero przed nami.

W każdym poprzednim tomie mieliśmy do czynienia z mniej lub bardziej epicką finałową walką i nie inaczej sprawy mają się w tej części. Magia zabija, choć na początku się na to nie zapowiadało, ma jak do tej pory najciekawszą i najlepiej napisaną scenę bitwy, z jaką mieliśmy do czynienia w tej serii. Chodzi mi tu głównie o jej rozmach, ponieważ nie tylko Kate z Gromadą biorą udział w tej walce, inni również oferują swoje wsparcie, stają się sprzymierzeńcami, by stawić czoła wspólnemu wrogowi. Autorzy świetnie radzą sobie z pisaniem scen walk, czytelnik nie musi nawet szczególnie się wysilać, gdyż wszystko samo maluje się przed jego oczami.

Magia zabija to kolejny świetny tom w serii o Kate Daniels. Nie przeczytałam w swoim życiu zbyt wiele książek z gatunku urban fantasy, ale spośród tych, z którymi miałam okazję się zapoznać, seria o Kate zajmuje bezapelacyjnie pierwsze miejsca. Kiedy myślę sobie, że to niemożliwe, by kolejny tom okazał się jeszcze lepszy, autorzy zawsze zaskakują mnie czymś nowym i udowadniają, że nadal mają jeszcze wiele do pokazania. Nie mogę się już doczekać szóstego tomu przygód Kate, który w przeciwieństwie do poprzednich nigdy wcześniej nie ukazał się w naszym kraju. Nie mam już nawet wątpliwości, że czeka nas kolejna niesamowita przygoda.  


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów
Zobacz więcej >
Zatracona w słowach © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka